Wiersze - Ernestynka

Ernestynka

 
 
Druga znów była dziewczynka,
A zwała się Ernestynka.

Jeden miała smutek wielki,
Bo ojciec robił serdelki.

A przeciwnie, za to ona
Była bardzo wykształcona.

Wciąż czytała co się zmieści
Śliczne francuskie powieści.

Mówili o niej bógwico,
Że jest tylko półdziewicą.

Nie każda jest taka święta,
Żeby zaraz mieć bliźnięta.

Raz ją ojciec przez to złapał,
Bo jej narzeczony chrapał.

Straszny krzyk się zrobił w domu,
Że tak czynią po kryjomu.
 
Każdy wrzeszczał o czym innym,
Jak zwykle w życiu rodzinnym.

Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzał po kilka razy.

Ona płakała cichutko,
Bo ją przy tym kopnął w udko.

A potem jeszcze jej ostro
Zakazał bawić się z siostrą,

Że się taka sama świnka
Zrobi jak ta Ernestynka.

Z książkami też była heca:
Wszystkie powrzucał do pieca,

Choć sam nie wiedział, dlaczego,
Co ma jedno do drugiego.

W końcu ustały te krzyki,
Poszedł rano do fabryki.

Na co człowiek się naraża,
Kiedy ojca ma masarza.