Wiersze strona 25

7

Twarz w zagięciu jej szyi
czuła puls żyły
Gładka skóra, chłodne piersi
Nagie o świcie
\'śpiew ptaków z każdej gałęzi\'

Kołysanka

Po się zrywasz rankiem, kiedy jeszcze ciemno?
Po co śpieszysz się, biegniesz do szkoły zziębnięty?
Jeszcze możesz przedłużyć tę chwilę tajemną,
Spać i snuć dalej sen tak błogo rozpoczęty

Krzątanina w pokojach i szum samowara
Przemienia się w szum łodzi, którą płyniesz we śnie,
Więc wiosłuj wiosłem wiosny w nadbrzeżnych szuwarach.
Po co zrywać się, budzić? Jeszcze bardzo wcześnie.

Za ciebie bracia starsi przeniosą na barkach
Karabin maszynowy, naoliwią tryby.
Pod brezentami już, w artyleryjskich parkach.
Po krwawym deszczu rosną armaty jak grzyby.

Po co się trudzić, po co ślęczyć pilnie,
Schylony nad rajzbretem, żeby się nie zmylić?
I tak nie zdążysz dość nisko się schylić,
Kąt spadania pocisku obliczył już ktoś nieomylnie.

Nie warto ci myć zębów ani płukać gardła.
Po co ci szersze piersi, roślejsze ramiona?
Aby je jedna kropla na wylot przeżarła,
Aby pierś była głębiej kulą przewiercona?

Śpij. Już od rana dudnią fabryczne motory,
Galony, tony gazów kłębią w rezerwuarach.
Powiedz matce: nie pójdę dziś, bo jestem chory.
Dajcie mi spać, gdy jeszcze nie jestem w koszarach.

Śpij. Bracia twoi za ciebie wybudują mosty,
Przez które, gdy podrośniesz, będziesz biegł w pośpiechu,
I przyczółek mostowy, gdzie poczujesz ostry
I krótki ból i brak oddechu.

Co masz dzisiaj zadane? Nauczyć się słówek?
Jakąś tam deklinację wpisać do zeszytu?
Chcesz lekcji? Zatemperuj ołówek
I pisz \"Iperyt, iperytem, śmierć od iperytu.\"

CELEBRACJA

Ty spędziłeś wiele czasu czekając
Na perfekcyjne wczoraj,
Teraz napełniasz swoje serce celebracją
Miłości.

Maszynka do mięsa

Najpierw sieka się mięso na desce,
i, posiekane, wrzuca do maszynki,
do szerokiego spiżowego lejka, który się zwęża.
Potem obraca się spiżową rączka,
spiżową rączka z drewnianym uchwytem.
Rączka uruchamia mosiężną spiralę,
a spirala mięso wypycha
w stronę nożyka z czterema ostrzami,
który się obraca, i obracając się kroi
i mieli cielęce lub wołowe mięso.
Potem to mięso przepycha się dalej
do pewnego rodzaju okrągłego sita,
przez dziury którego, zmielone,
wyciska się do podstawionej misy.

Następnie, uprzednio posiekaną,
mieli się cebulę, w taki sam sposób.

Dodawszy oleju, soli i przyprawy
dobra gospodyni mięsem i cebulą
wypełnia liście kapusty i robi gołąbki,
lub faszeruje oczyszczone papryki,
robi kotlety lub faszerowane sznycle,
i nimi żywi swoją rodzinę.

I kiedy rodzina pobożnie posila się,
i potrawy rozpościerają pachnące welony,
maszynka do mięsa gaśnie w zmywaku,
zdemontowana, rozebrana na części.
[Z cyklu Zimska Munja]

Wielka woda

I popłynęła nagle wielka ciemna woda,
Jakby ktoś winy nasze spłukać chciał do cna,
Po wsiach i miastach, parkach i ogrodach,
Niby kosmiczna wielka łza.

A przecież mówią, że gdy lato to pogoda,
Pęcznieją sady i żywicą pachnie las,
A popłynęła nagle wielka ciemna woda,
I stał zegar, ruszy czas.

I chociaż już o gwiazdach wszystko wiemy,
I coraz dalej wybiegamy w swoich snach,
Tak naprawdę wcale nie umiemy,
Odpędzić chmury, co nadciąga nad nasz dach.

Dlaczego my, dlaczego tutaj, czemu tak?
Pytamy ciągle jak pytają małe dzieci,
A odpowiedzi brak, a odpowiedz brak,
Bo to jest wielka tajemnica rzeki.

‹‹ 1 2 22 23 24 25 26 27 28 43 44 ››