Wiersze - 26 kwiecień 1905 Kraków

26 kwiecień 1905. Kraków.



Czy (Panu) w oczy kiedy śmierć zajrzała? -
mnie ona w oczy patrzy co dzień,
z wszystkiego jej przegląda chwała;
w jej świecie chwilę tę przechodzień -
młodość, co gwiazdy zapalała -
gdy dziś te gwiazdy wkoło świecą,
zda się, że widzę, w przepaść lecą . . .
Któż ginąć ma jak zbrodzień?
Któż winien jest, że światło płonie?
wszakci ten winien, który w łonie
siew rzucił iskier i żar święty -
jak ma być człowiek klęły?
Czyli jest winien, czy jest zbrodzień,
że chwilę sądzi się przechodzień -
a żar gdy poczuł ten, co pali,
żąda pochodnią nieść go dalej - ?
Wtedy się jawi uśmiechniona
ta, której chwila to jedyna,
i chwałę swoją przypomina:
"jam jest - ta upragniona" -



SW