Wiersze - 22 kwiecień 1905 po południu

22 kwiecień 1905, po południu. Kraków.

Wszystko za dumnie i wszystko za mało
i wszystko jeszcze za wiele
mówić, by myśl się tę wypowiedziało,
która się staje w milczeniu w kościele,
a która duszę mieści w sobie całą,
zdolną do czynu duszę w żywym ciele,
tę, której czas i dzień wskazuje,
która jest pora ujawić, co czuje.
Za wiele - bowiem to są tajemnice,
których skarbnicy strzec należy w ciszy;
za mało, bowiem są w postaciach wielolice
i mówić winien, kto mowę ich słyszy;
za wiele, bowiem wzeszły nad granicę
i serce bije w nich, i żądzą dyszy,
a gdy kto hasło ich mówi przedwcześnie,
gasną jak widma i nikną boleśnie.
Czyli obrazą słowo domówione;
czyli już syte - gdy naraz zniknione - ?
Czyli że wrócą - za czas znów się jawią;
czyli że grożą - czy sercem się bawią - ?
Czyli są wieczne - choć mglą czyje oczy,
chcą widzieć: czyli jednak ku nim kroczy - -
i przekonane, gdy znów się upewnią,
serce mu nagle i oczy rozrzewnią - - - -.



SW