Wiersze - Stanisław Ignacy Witkiewicz strona 2

Firma portretowa

 
Dziś albo jutro
Na bordo papierze
Muszę się uporać
Z twą mordą frajerze.

Quel sâle métier que la peinture
Quel sâle, quel sâle métier
On peint chaque geule sans murmure
Pour avoir un peu de la monnaie.

Nie jest to przyjemność duża
Cały dzień malować stróża
I za taki marny zysk
Zgłębiać taki głupi pysk.

 

Krótkie wierszyki Pauli Kornblum-Blaga, lat 15

UŁUDA

(Poświęcone fabrykantom marmolady, w razie nieprzyjęcia królowi
Bolesławowi Śmiałemu)

Brudny Koko Helem powiał
Trzasnął Wata lekkim ruchem
Swopard cupnął i zliliował
Śmietankowym stał się puchem.

SYTUACJA BEZ WYJŚCIA

(Raczej wyjście bez sytuacji. Przyp. Red. Poświęcone klinikom
psychiatrycznym)

W garkuchniach piwnic drżą motyle
Dreszczeje dal i czeka bezkraśnie
Giemzi i głąbi w całkach pyle
Rozwiewa się w grzech - jak we śnie.

PIEROWIERSZ - POPYLONE PIENIE

(Poświęcone pamięci śp. Finty)

Para, pocina i pługie pilczenie
Pfa pasze piwnic popylone pienie
I pylko Pepło pepopnie przenika
Popyśledzona pesteś pak puzyka.

(Naiwne, ale za to bardzo nieszczere. Przyp. Red.)

Krytyka stosunków klozetowych na Antołówce w "wolnym" wierszu wyrażone

  
Więc jest to przede wszystkim typowy przyrząd dla Pań,
Tak skonstruowany, by nie mógł usiąść na nim żaden męski drań.
Nie dość, że bez żadnych ozdób, leluj, parzenic i rozet,
Jest dla mężczyzny torturą wprost ten bezozdobny klozet!
Lecz na tym jeszcze nie dość - jest ukaz: "Do zasypywań treści służyć ma torf!"
Tak srogo mógłby postąpić sam zaufany Radziwiłłów Korff,
Już pomijając, że tak pełno jest czasem cudzej treści,
Iż gość się boi, że swojej już tam nie zmieści.
Pewnikiem jest, że z próżnej skrzyni nie nasypiesz, bo nie ma w niej ani ani torfu,
Jakby ten rzadki materiał sprowadzany był co najmniej gdzieś aż z wyspy Korfu!
Nie napisano tam nawet, że do pewnych celów służy papier -
To jest selbverständlich -
Lecz skąd go wziąć w nagłej potrzebie? - chyba dobyć rapier
I walczyć oń, wdychając straszną woń niedoszłych torfowisk, jak o największy skarb
Z czytelniczkami "Kuriera",
Które rano, zamknięte na cztery spusty, cubiculum tego zamku zawiera...
Tak się człowieku z trudnościami od rana szarp i szarp...
Nie mówiąc już o tym, że zawsze zalany jest sedes,
Jakby na nim siedziała tylko co nie jakaś kasztelanka Dolores lub Mercedes,
Lecz jakaś uosobiona wprost sikawka -
A niech to porośnie psia - trawka!
 

Matka - OSOBY

JANINA WĘGORZEWSKA - matrona lat 54. Chuda, wysoka. Siwe włosy. Ma
dwa sposoby mówienia: pospolitawy i istotny - i więcej dystyngowany i
powierzchowny. Pierwszy (1), drugi (2).

LEON WĘGORZEWSKI - jej syn. Przystojny brunet, lat 30. Ogolony
zupełnie.

ZOFIA PLEJTUS - panna, lat 24. Bardzo ładna brunetka.

JÓZEFA BARONÓWNA OBROCK - siostra Janiny. Chuda stara panna, lat 65.

JOACHIM CIELĘCIEWICZ - dyrektor teatru. Siwy. Tłusty i czerwony. Broda i
wąsy. Lat 60.

APOLINARY PLEJTUS - ojciec Zofii. Siwy. Sumiaste wąsy. Lat 75.

ANTONI MURDEL - BĘSKI - podejrzane indywiduum. Wąsiki. Bez brody.
Brunet lat 35.

LUCYNA BEER - bardzo duża i bardzo piękna dama, lat około 40. Typ
semicki.

NIEZNAJOMA MŁODA OSOBA - lat 23. Bardzo piękna i uderzająco podobna
do Janiny.

NIEZNAJOMY MŁODY MĘŻCZYZNA - brunet bardzo przystojny z czarnymi
wąsami. Głos - bardzo piękny baryton.

GŁOS ZZA SCENY - podobny do głosu Nieznajomego.

ALFRED HR. DE LA TRÉFOUILLE - arystokratyczny bubek, lat 30.

WOJCIECH DE POKORYA - PĘCHERZEWICZ - typ bogatego ziemianina i
żuisera. Lat 32.

SZEŚCIU ROBOTNIKÓW - zawzięte gęby, brodate i ogolone.

DOROTA - służąca, lat 40.

Tutli - Putli

 
 
Nudzę się, nudzę piekielnie...
Wszystko się stało tak marne,
Tak małe i płaskie śmiertelnie,
Że nawet kolonie karne
 
Nie mogą dostarczyć kochanka,
Godnego mych pragnień szalonych,
Nie jestem ja nimfomanka,
Ale wśród rozdrobnionych
 
Uczuć i namiętności
Pęka me serce ód nudy.
Dusza dostaje nudności
Od czasów naszych ułudy.
 
Za jakąż, za jaką karę
żyć muszę w tej marnej epoce,
Gdzie kochać się można naprawdę
w bawole chyba lub w foce.
 
Och, czemuż nie jestem zwierzęciem
W preriach lub w jakiejś wodzie!
Och! Któż mnie wreszcie nasyci
W miłości potwornym głodzie.

‹‹ 1 2 3 4 ››