Wiersze - Człowiek z Annapurny

Człowiek z Annapurny

Wyciągnął ręce
ponad grzbietami lodowców
dotknął palcami
skalistego garbu

A gdy wróciły do niego
bezsilne obolała dłonie
nie było palców
wszystkie dziesięć
zostały w śniegu

Człowiek uśmiecha się
pokazując kikuty rąk