Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Człowiek z Annapurny
Wyciągnął ręce
ponad grzbietami lodowców
dotknął palcami
skalistego garbu
A gdy wróciły do niego
bezsilne obolała dłonie
nie było palców
wszystkie dziesięć
zostały w śniegu
Człowiek uśmiecha się
pokazując kikuty rąk