Wiersze - Leszek Wójtowicz strona 14

Znów pojawił się wariat

Rząd oszalał naród zgłupiał
Tak powiada pewien anioł
Na Wawelu moc się skupia
Patrioci liczą na nią

Ceny skaczą żaby pełzną
Ktoś powiesił psa na drzewie
W oficynie bimber pędzą
A policja o tym nie wie

Kasa forsa szmal i reszta
Sąsiad dawno stracił pracę
Żona go bez przerwy beszta
Więc wybieram się na spacer


Idę
A miasto się szczerzy
Do mnie bez opamiętania
Idę
Choć nikt mi nie wierzy
Że podłe czary odganiam

Gadam
Najczęściej do siebie
Słowa paciorki z żelaza
Gadam
Bo znaki na niebie
Każą proroctwa powtarzać

Biegnę
Bo ściany dokoła
Pewnie za chwilę mnie zgniotą
Biegnę
To los apostoła
Po mnie zaraza i potop

Krzyczę
Gołębie się płoszą
Krąży pierzasta husaria
Krzyczę
Gazety donoszą
Że znów pojawił się wariat


Na chodniku usiadł żebrak
Boga wzywa nadaremno
Taki w krajobrazie nie gra
Bo ma gębę nieprzyjemną

Grają za to na fagotach
Wirtuozi z zagranicy
Facet w klatce niesie kota
Kot jest bowiem wojowniczy

Dzielna straż złapała babcię
Za pokątną sprzedaż sera
Lepiej wy bandytów łapcie
Grzmi kombatant przy orderach


Idę...


W samochodzie wyje alarm
Że zwyczajnie wściec się można
Mocno pijaniutka lala
Proponuje pełnię doznań

Gość przebrany za tygrysa
Do zakupów dziś nakłania
Gdyby tygrys o tym słyszał
Zjadłby gościa bez gadania

Na dodatek jakiś festyn
Chyba właśnie się zaczyna
Ja takiego świata nie chcę
I nie pytam czyja wina


Idę...

Żar i płomień

Mówią mi że tam w Moskwie
Czy słońce czy deszcz
Pełnia dnia czy też najgłębsza noc
Złotym żarem i ogniem
Co pełza jak dreszcz
Połamane gitary wciąż brzmią

Mówią że w tym płomieniu
Gorętszym niż grzech
Można czasem zobaczyć swój los
Nagły alarm sumienia
I rozpacz i śmiech
I przestrogę gdy zbliża się cios

Chciałbym spojrzeć wprost w ogień
Zapatrzeć się tak
By zrozumieć co niesie zły czas
Zagadnąć jaką dziś drogę
Przeznaczył nam Pan
Czy jesteśmy zupełnie bez szans

W Twoich pieśniach Wołodia
Nadzieja i ból
Gorzka drwina szarpiąca jak prąd
Ostre frazy melodii
Powtarza nasz puls
Choć do ognia daleko jest stąd

Stąd daleko jest wszędzie
Na Zachód i Wschód
Kto tu żyje ten dobrze to wie
Papierowe gołębie
Sztandary i trud
Słowa często ważniejsze niż chleb

Mrocznych zdarzeń korowód
Kolekcja złych dat
Między nimi zwyczajny bieg dni
Poczet wodzów narodu
Zbiór zalet i wad
Lepsze jutro co wszystkim sie śni

Twoje płyty jak karty
Rzucone na stół
Dziś atutem w toczącej się grze
Nawet ekran uparty
Przypomnieć Cię mógł
Ktoś wyliczył że czas na ten gest

Rewolucji szaleństwa
Odsłania się nam
Regularnie w odcinkach - to fakt
Czyżby pas bezpieczeństwa
Rozluźnił się sam
Chcemy wierzyć że dzieje się tak

Mówią mi że tam w Moskwie
Czy słońce czy deszcz
Pełnia dnia czy też najgłębsza noc
Złotym żarem i ogniem
Co pełza jak dreszcz
Połamane gitary wciąż brzmią

Mówią że wielkie plany
Wprowadza się tam
Szokujące zmurszały już swiat
My niepewnie pytamy
O cel takich zmian
I o płomień czy tli się czy zgasł

‹‹ 1 2 11 12 13 14