Wiersze - Krzysztof Kamil Baczyński strona 2

Dłoń

To wszystko trwa czy mija. Co zostanie,
gdy nieświadomi poczujemy dłoń
wspartą o ramię nasze, o trumny i kochanie,
a spod nas grzmotem zarży niewidzialny koń?
I co? czy jak ułani na wojenkę zjaw,
czy jak komety lądom w biegu świecić?
czy w kawalkadach purpurowych traw
stać się jak chmurom - dzieci?
O, nie znać koni ponad konie białe:
albo bułane, które ziemią niosą,
niż się tak budzić w śnie - co niedojrzaly,
osiada kIWią na ustach albo rosą
na czole rytym stygmatami gwiazd,
albo płomieniem zapomnianych nazw,
które jak znaki groźne są nieznanym
snu powstawaniem w śmierci zapomnianym.

Wieczory

Nie wystarczy nas na to milczenie
i płacz za umarłym czasem.
Rosną na ścianie, w ogień schodzą cienie.
Obce przeszły, zostały nasze.
Jak zwierzęta łaskawe u ognia mrucząc
otulą nas w futro, nim je wchłonie
noc wargami spalona i sen,
nim ich nie zdejmą nagie dlonie.
I zamyślenie tylko jest, a łez
nie będzie, nim się nie odnowi
w ruinach kwiat, a w ciele człowiek
i pod stopami śniegu chrzęst.

III 1942 r.

Wesrchnienie

Deszczu srebrne gałązki rosną
jak gotyckich krużganków motyl,
ptaki dzwonki zielone niosą
na przejrzystych wstążeczkach lotu.
jeden uśmiech dziecinnych lądów
błękitniejszy mi jest niż woda,
bo mnie żłobi niedobra mądrość,
bo się kończy nieżywa młodość.
Kurant jeszcze z pnącej się wieży,
wzgórz zielonych faluje dywan
i poznaję miasto w obłokach,
nie wiem tylko, jak się nazywa.
Z tych wysokich przelotów we śnie
ludzie mali byli jak kwiaty.
Przebudzone o śmierć za wcześnie,
o, rzeźbione w kolorach światy!
Norymbergi, o Awiniony,
rączką dziecka rzeźbione w ciszy,
jeszcze sobie szum wasz przypomnę,
bo za rok już go nie usłyszę.

23 IV 1944 r.

Samotność

O! nie jestem człowiekiem: huczy noc nade mną.
Płomień mój jak anioły odchodzące w ciemność.
Ogromne, całe w blasku sine piętna czasu
jak odrzucone w wieczność pokolenia głazów.
O! nie jestem człowiekiem. Koła nieboskłonów
trzeszcząc suną przeze mnie ziemią ocaloną.
Ocaloną? Czas taki: tak dawno; już nie wiem,
już nie pomnę, kto ziemię tak odcisnął w niebie,
wiem tylko żem zgubiony, o, ten czas bez ludzi
to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi
jakieś płomienie mroczne, kształty w siebie zbiera,
i ja w nim bez odbicia, i ja w nim umieram.
O,, dajcie mi spojrzenie, przywróćcie choć przyśpiew
żuków w lwiej paszczy, choć do oczu liście
mi przyłóżcie, bym poznał jeden nerw nie ciemny
i jeden kolor żywy i nie nadaremny.
Nie ma ludzi. To tylko tragiczność tak krzepnie
w pomniki fantastyczne rosnące beze mnie
i poza mną rosnące. Wzrok ich jak zasłona
i za grzech pierworodny odjęte ramiona.
O, daj mi ten grzech poznać. Nikt na mnie nie woła.
O, daj mi choć szatana poznać, lub mi daj anioła.
0, wróć mi czyn przedwieczny lub milczenie wróć mi,
abym człowiekiem chodził między tymi ludźmi,
których pamiętam jeszcze i których ujrzałem
w widzeniu ostatecznym. Niech się staną ciałem.
A ja spośród ciemności widzę tych, co niosą
swoje stopy przez ogień i przechodzą boso
po tych zgliszczach pożogi, którą sami wznieśli
i której na ramionach wątłych [nie] unieśli.
A ja spośród ciemności tych widzę, co bluźnią,
bo na zmartwychpowstanie przybyli za późno,
i tych, co ściąwszy serce czyjeś jak kwiat ciszy
płaczą z ognistej studni, gdzie ich nikt nie słyszy.
I czuję na swych oczach dłonie potępione,
co niewiarę i ciemność na dzieci włożyły
i tych, którym starczyło do pół-zbrodni siły,
a cały grzech przez wieki niosą na ramionach.
A ja spośród ciemności. 0, ja nie człowiekiem,
ja tylko głosem bożym zbawionym od piekieł,
któremu - odciętemu od ust wzdętych nieba -
czynów boskich nie stało, a ludzkich nie trzeba.

29 IV 1942 r.

Praca

Znuźenie posklejało pajęczyną oczy,
godziny bruzdy ryją po mózgu kroplami,
w plecach w kabłąk wygiętych ból bezn1d1u zamilkł.
Serce rozsadza usta sklejone milczeniem,
papier się piętrzy w stosy pajęczastych wiórów,
palce splątane grają po maszyny oczach
i grają długie pieśni roboczego chóru.
Plączą się białe karty wśród nocy posocza,
wisi gdzieś w bezprzestrzeni czarne ciszy grono
i palce, palce....
palce biją w nieskończoność...

‹‹ 1 2 3 4 5 41 42 ››