Wiersze - Krystyna Wiatrowska-Myszkiewicz strona 2

Impas

nie sądziła że zatrwoży
jego tkliwość w unik źrenic
nie przeczuła że wycofa
ufność dłoni w pusty zamiar

gniecie fotel zasiedzeniem
zbija słowa zanim wzejdą
niknie w siebie byle dalej
i byle bliżej zaniechania

mała lala przykuca
wiesza w uchu głosik
tatusine uśmiechy
suszy w zielniku
kręci końskie ogonki
łaskocze i droczy
mamusine dłonie
przypina do sukienki

Kariera domowa

(topi swój sen by spłynął po włosach
opadł na kapcie z przebiegiem lat)

dostarczycielka synów
praczka nieporadnych słów
musi zakasać bezład każdego dnia
dnia pełnego waszych planów

świat wciąż jest przyjazny tym
które zrobiły użytek z macicy
niechże sobie drepczą w miejscu
w takt wybijany przez mężczyznę

Nikotynizm

widzisz to ceremonia
ma w sobie magię
juz sam trzask zapałki
i syczenie zajmowanej ogniem bibułki
gest wdech
zmysłowy jęzor dymu
nawet wizja igrania z rakiem
to taki ekstremalny sport
z pogranicza głupoty i pragnienia

Pętla

w tym domu panuje milczenie
chodzimy pośród wymijających spojrzeń
wyrzut drzemie w każdym szurnięciu kapci

racjonujemy chwiejne nastroje i słowa
szydzimy coraz sprawniej
śledzimy każde potknięcie
kalkulujemy dowody na niedoskonałość

na bezdrożu nieporozumień
ponownie zapętlono rzeczywistość
a słowa umierają w połowie drogi
kalekiego odbioru intencji

‹‹ 1 2