Wiersze - Kornel Makuszyński strona 11

Żądza II

Rozegrała się we mnie moja krew i śpiewa,
A serce jest krwi mojej muzyczne narzędzie;
A fala weń uderza w oszalałym pędzie,
A burza weń uderza i z ogniów ulewa.

Prężą się żyły we mnie jak struny harfiane
I szatańskie swe na nich krew wydzwania hymny;
Zwarłem krąg kłów mych biały, swą białością zimny,
Na kłach białych krew czuję, a na ustach pianę.

Przepomniałem mych śpiewów, którem śpiewał co dnia,
A którem anielskimi mienił, duszo moja!
Inne począłem prawić u mętnego zdroja...

Sianęły mi nad głową licem piękne stróże:
Grzech, usta całujący, i milcząca zbrodnia.
Nogom nagim wężowy kłąb mam za podnóże...

Żądza III

A przeto cię pożądam. Słuchaj, co ci prawię
W ciszy, by słów mych własne nie słyszało serce:
A przeto cię pożądam i rękoma zdławię,
Do ust twych przylgnę usty, w pierś wzrokiem się wwiercę.

Nie przeklinaj mi duszy, bom w anielskie straże
Wypędził z siebie duszę przecz na noce dżdżyste...
Ciało całe mam w ogniu i całe mam w żarze
I rzucę je na piersi twoje jak śnieg czyste.

Węże mnie nauczyły mocy swoich splotów,
Błysku oczu miłosna mnie uczyła lwica:
Nie broń mi się, bo krew ma gra w dyszącym gniewie.

Serce me jak pies wyje echem setki grzmotów...
Płoń! niech płomień w pierś twoją spełznie z mego lica,
Z moich oczu bierz żagwie, z moich ust zarzewie.

Żądza IV

Złącz oddech z mym oddechem i rozpętaj burze,
A jeśli w twarz mi pluniesz, legniesz ze mną w walce ?
Krew tryśnie, kędy moje tkną się ciebie palce,
Pomnij w szale: przecz z wichrem walki pragną róże!

Płoń! jako płomień żywy cudna będziesz w szale;
Włosom z błysków wężowych uczyń dyjad:my,
Jak pochodnia rozgorzej! Przemów, znak daj niemy,
A ja jednym spojrzeniem duszę w tobie spalę.

Niesytość w uściech moich... nie wiesz, jako pragnę...
Duszę... płomień mi trawi dziwnym żarem wnętrze,
Przeto krużę mi nachyl lub ją mocą nagnę...

Chłodź mi usta lub zerwę zasłony najświętsze
I miłość oszalałą w piersi twej rozrządzę,
A kwiecia nie uslrzegąć psy zgłodniałe ? Żądze.

Zawiłość

Jedną idziemy wciąż drogą,
A coraz jesteśmy dalej,
Po jednej błądzimy fali,
Łodzie się spotkać nie mogą.

Wołamy siebie imieniem,
Nie znając siebie nawzajem,
Jednym błądzimy wciąż krajem,
Nie mogąc znaleźć spojrzeniem.

Nie mamy celu podróży,
A wciąż jesteśmy w pogoni,
Nie chcemy połączyć dłoni,
Choć jedna droga nas nuży.

Cudna zaiste zawiłość!
Któż pierwszy w drodze ustanie?
Bo jedno mamy pytanie:
Czy to nienawiść ? czy miłość...

Zdrada

Piękna niech będzie twej miłości zdrada,
Jeśli mnie zdradzisz. Niechaj twój kochanek
Nie będzie w masce, gdy pod dom się skrada,
Niech bluszczów nie rwie w podróży na ganek.

Tak czyni złodziej lub w komedii lichej
Kochanek w spełzłym płaszczu Almawiwa,
Tak u Boccaccia wędrowały mnichy,
Lecz miłość płaszczem twarzy nie zakrywa.

Niech przyjdzie do mnie i w oczy mi bryźnie
Krwią nienawiści. Ty z obliczem bladem
Przygotuj kielich z winem, lecz w truciźnie
I usta wonnym sobie namaść jadem.

Niech naprzeciwko stanie mojej twarzy,
I niech mi w oczy patrzy długo bardzo;
Ty ze sztyletem skrycie stań na straży
I patrz, czy sobą oczy nasze wzgardzą.

Tragiczna będzie scena... Wśród łez zdroja
Odejdę krwawiąc, żem postradał temat,
Bowiem zbyt krótko trwała miłość twoja,
A jam dopiero... rozpoczął poemat.

‹‹ 1 2 8 9 10 11