Kornel Makuszyński
Umęczenie I
Mówiłem Duszy mojej, bom jej pozazdrościł
Obłąkanych wędrówek i szalonej drogi...
Pragnąłem, żeby przyszła, bym ją tak ugościł
Trucizną, jakbym gościł w domu moim wrogi.
Chciałem chwycić i .szarpnąć strasznie skrzydeł końce,
By krew bluznęła źródłem wiecznem i nieskrzepłcm...
Czylim ja ją wysłał jak ptaka na słońce?!...
Ja raz ? spojrzeć na słońce chciałem i... oślepłem
Chciałem upić się ogniem i piłem za wiele...
Nabrałem blasków tyle w mych oczu ciemnice,
Że dwa doły mam czarne, gdzie miałem źrenice...
Więc szukam dyjamentów w węglach i popiele,
Tajemnicy, by oczy me mogły rozjasnąć,
Zaświecić... zabić kogo ? i w uśmiechu zgasnąć.