Wiersze - Konstandinos Kawafis strona 2

Głosy

Wymarzone, ukochane głosy
tych, co umarli, albo tych, co dla nas
tak są straceni, jak umarli.

Czasem do nas przemawiają w snach
czasem je w zadumaniu słyszy umysł.

A z ich brzmieniem powraca na chwilę
dźwięki najpierwszej naszego życia poezji,
jak muzyka, która nocą, gdzieś w dali, dogasa.

Miasto

Powiedziałeś: "Pojadę do innej ziemi, nad morze inne.
Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce.
Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia
i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce.
Niechby się umysł wreszcie podźwignął z odrętwienia.
Tu, cokolwiek wzrokiem ogarnę,
ruiny mego życia czarne
widzę, gdziem tyle lat przeżył, stracił, roztrwonił".
Nowych nie znajdziesz krain ani innego morza.
To miasto pójdzie za tobą. Zawsze w tych samych dzielnicach
będziesz krążył. W tych samych domach włosy ci posiwieją.
Zawsze trafisz do tego miasta. Będziesz chodził po tych samych ulicach
Nie ma dla ciebie okrętu - nie ufaj próżnym nadziejom -
nie ma drogi w inną stronę.
Jakeś swoje życie roztrwonił
w tym ciasnym kącie, tak je w całym świecie roztrwoniłeś.

Monotonia

Za jednym dniem drugi dzień — koleją jednostajną —
nadchodzi i przemija, tej samej treści, barwy.
I zdarzą się, i znów się zdarzą te same sprawy,
chwile te same znajdują nas i porzucają.

Tydzień przemija, a za nim — nowy tydzień.
To, co się stanie, przewidzieć łatwo: cienie,
światła te same, zawsze to samo brzemię.
Jutro, które już wcale nie jest jutrem, znowu przyjdzie.

Mury

Nie myśląc, co mi czynią, bez wstydu i litości
zbudowali dokoła mnie mury wysokie, wielkie.

I teraz siedzę tu, i męczę się w beznadziejności,
i o niczym już innym nie myśli umysł żarty przez mękę

Kiedy wznosili mury, czemuż byłem uległy?
Przecież miałem tam w świecie do zrobienia tak wiele.

Lecz żadne głosy murarzy do uszu mych nie dobiegły.
Nie uchwyciłem tej chwili, gdy mnie od świata odcięli.

Okna

W ciemnych pokojach, w których moje dni mozolne
przeżywam, ciągle chodzą od ściany do ściany,
 próbując znaleźć okna. To będzie pociecha,
kiedy choć jedno okno wreszcie sią otworzy.
Lecz żadnych okien nie ma albo ich nie umiem
znaleźć. I może lepiej, że ich nie znajduję.
Może światło okaże sią nową tyranią.
Któż to wie, jakie rzeczy nieznane odsłoni.

‹‹ 1 2 3 4 ››