Wiersze - Kazimiera Zawistowska strona 11

Tobie

Tobie


I

Bądź ty mi dobrym - zejdź sercu mojemu
Jaśnią podobną ciepłu słonecznemu -
Bądź duszy mojej morzu burzliwemu

Kojącą ciszą wpółsennej zatoki,
Zwartej łagodnie gór kwietnymi stoki...

Bądź ustom moim jak trunek miłosny,
Po którym serce skwita kwiatem wiosny!
Bądź ustom moim słodki i litosny...

I na te usta, do twych ust tęskniące,
Kładź się jak rosy napoje rzeźwiące!

Bądź oczom moim czarem wizji sennych,
Wyprzędłą baśnią mirażów promiennych,
Wonnym pąkowiem zieleni wiosennych

Opleć mi duszę jak uroczne ziele,
By w ślad stóp moich chodziło wesele...

Umarłej duszy

Umarłej duszy

Wieniec ci plotę - w szmaragdy mirtowe
Plotę dziewicze uskrzydlone pąki
Zerwane z Marzeń mistycznej Twej Łąki,
By ci owiły skrzydła Ikarowe.

Twe skrzydła? Duszo? Patrz, w białą osnowę
Skrzydlatych pędów pną się kwiaty ziemi
I biel ich gniotą barwy jaskrawemi -
W purpurze szału - brutalne - zmysłowe.

Piłaś ich wonie?... Spragniona i głodna?
Duszo ma? Duszo z żaru i pieszczoty -
Mętną strug wodę lałaś w puchar złoty?

I toast życia wychyliwszy do dna,
Smutna po śmierci, pochyliłaś głowę
Na twe opadłe skrzydła Ikarowe.

Wieczorem

Wieczorem

Z tęczy i ze krwi chmury łunę plotą,
Niebo się krasi bajecznymi kwiaty
Płyną obłoczne purpury, granaty,
Fiolety, wstęgą przetykane złotą.

I cała ziemia zdaje się pieszczotą
Utkana z kwiatów słońca i uśmiechu,
I cała ziemia zdaje się bez grzechu
Jedną olbrzymią miłosną tęsknotą.

Więc wśród tych blasków, co się złotem jarzą,
Ramiona w przestrzeń gdzieś ślą uścisk miękki
I na pierś czyjąś chce się upaść twarzą,

I otoczoną być kochaną ręką,
I z ust stęsknionych wszystkie przelać skargi
W czyjeś kochane, czyjeś słodkie wargi...

Z Wizji Piekielnych

Z Wizji Piekielnych

Pieśń V Piekła

O ten orkan chłoszczący! Jak smaga! Jak żenię!
Jękami huraganu w dal bezkresną pędzi
To stado białopierzne - ten łańcuch łabędzi,
Za niesytość rozkoszy potępione cienie!...

O ten orkan piekielny! Jak smaga! Jak żenię!
Włos wichurą skłębiony w ostre skręca bicze,
Siekąc, krwawiąc nim trupie kochanków oblicze,
Pośród gromu - wśród jęku - gna ich w dal - w przestrzenie.

O skłębionych ciał taniec! O kolebki - łona!
Pośród mordów - zgliszcz - pożóg, wstęgo ust czerwona!
Światowładna ust krużo, w proch waląca mury!

O dłoni całowanych - dłoni białych sznury...
Jakubowej drabiny przemożna potęga!
Wir ciał ludzkich - krzyk piekieł, który w niebo sięga!...

Złudy

Jak szum muszli - przeźroczy kielich mój nalany
Śpiewa najsłodsze pieśni słodkim, krwawym winem,
Twe głodne usta patrzą z kielicha rubinem,
Zmienił się posmak wina - w Twych warg rozkochany.
 
W mej białej piersi szkarłat, a z ognistym płynem
Piję płomienny oddech szaleństwa - uspany,
Jak grom śpiący w źrenicy, wklety, wczarowany,
Jakgdybym zapatrzona w zwierciadłe wód sinym
 
Wyczarowany obraz z swej duszy przeniosła
Na lustrzanych wód taflę. Krwawsze niż męczeństwo,
Słodsze niż owoc wszelki - jest moje szaleństwo.
 
Oczarowanym ustom - wino dłoń poniosła!...
Jeszcze na dnie - rubinu kropla pozostała.
Jako w kielichu serca - męka moja cała...
 

‹‹ 1 2 8 9 10 11 12 ››