Wiersze - O pewnym pieńku

O pewnym pieńku

Zacietrzewiona w głupiej złości
Z byle redakcji byle gnida,
Co w mojej Poetyckiej Mości
Umiała dostrzec tylko Żyda;

Nadęty bałwan nad bałwany,
Impertynencik, impotencik,
Na żółć swą w braku spermy zdany,
Świętej pamięci ćwierćtalencik.

Bóstwo żandarmów, klech, dziedziców,
był, co już tępym rogiem bodzie,
A imponuje wdziekiem wiców
Swej ciotce albo golibrodzie.

Pieczeniarz, amant dwóch Żydówek,
Kiep, krytykaster, estetetryk,
Który, nim skrobnie kilka słówek,
Zagląda w spodnie i do metryk.

Grafomanowa zgrana płyta
Skryba, skrobiący na odcinek,
Arcykanalia, abderyta,
kramów i jatek beniaminek;

Ten sam, ten sam, co ze mną wojnę
Prowadzi tym sposobem nowym.
Że mnie imieniem ochrzcił \'Jojne\',
A sam jest srulem - zawodowym.