Wiersze - Najdalsza podróż życia

Najdalsza podróż życia

październikowy lot na antypody miał być
najdłuższą podróżą

w styczniu poleciałem dalej
na biegun polarny
operacyjnego stołu
gdzie skalpel chirurga
to jedyna granica
pomiędzy śmiercią
i życiem

wgłębiałem się w nieznany
interior cierpienia
którejś nocy śniło mi się że jestem powstańcem
powracającym do siebie mrocznymi kanałami
w ustach gorycz kroplówek sól muł
w nosie lizol kał

przedzierałem się
ślepą kiszką ku wyjściu
nie mogłem sobie przypomnieć gdzie jestem
matka ziemia stękała
gdy rodziłem się jeszcze raz
i raz
ucząc się na nowo
przewracać z boku na bok
jeść
      stawiać kroki
                           oddychać

za szybami
majaczył się świat ludzi zdrowych
dalek planeta
mrugająca światłami życia
tak niepojęta dla
zdanego na łaskę
noża i kroplówki
oddalonego od siebie
wczorajszego
o lata
świetlne