Wiersze - Hymn do Apollina

Hymn do Apollina

Boże złotego łuku
I liry złocistej,
Boże złotego ognia,
Złotowłosy i promienisty.
Cierpliwych lat woźnico,
Czy gniewne twoje lico?
Gdzie - gdzie spał twój gniew ognisty,
Gdym jak bezmyślny głupiec nakładał z laurowych

[ listków

Wieniec twój i twoją chwałę,
Twego życia światło całe,
Czy też jak robak - ku śmierci pełznąłem zbyt nisko?
O Apollo z Delf!

Gromowładny sięgał i sięgał,
Gromowładny marszczył się pod nosem,
Pierzasta grzywa orła
Z gniewu sztywniała, a głosy
Dojrzewających gromów
Sennie i po kryjomu
Mruczały, by je uwolnił, by zajął się ich losem.
O, czemuś się zlitował i dla podłego istnienia
Dotknął swej lutni palcami,
Aż grom oniemiał i zamilkł,
Dlaczego mnie nie zgniotłeś, nędznego nasienia?
O Apollo z Delf!

Plejady były wysoko,
Patrząc w ciche przestrzenie.
Nasiona, korzonki w ziemi
Pęczniały letnim brzemieniem.
Ocean, sąsiad z ziemią,
Trudził się po staremu,
Gdy któż to - jaki szaleniec
Odważył się twoją roślinę włożyć na skronie?
I z grymasem patrzeć władczo,
Głośno bluźnić świętokradczo
I żyć dla tego zaszczytu, by zgiąć się przed tobą

[ w ukłonie?

O Apollo z Delf!

[1815]

przełożyła Ludmiła Marjańska