Wiersze - Pogrzeb

Pogrzeb

 
 Ktokolwiek w całun owinie mnie biały,

Niechaj nie ruszaWłosów splecionych, które opasały
Jedno z mych ramion: w nich tai się Dusza

Zewnętrzna i widoma,Przez tamtą, która w niebiosa odbiegła,

Namiestnikiem zrobiona,By członków, jej prowincyj, przed rozpadem strzegła.

Bo skoro nić ta, co z mózgu spływała

W dolne rejony,Zszyć mogła w całość wszystkie cząstki ciała —
Pęk włosów, niegdyś do góry pędzony

Z mędrszego mózgu woli,Scali mnie lepiej; choć w nich mógł być dany

Znak, że zaznam niedoliNie mniejszej niż skazańcy, zakuci w kajdany.

Chcę, by te włosy ze mną w grób zanieśli:

W miłosnej męceUmrę, a stąd i bałwochwalstwo, jeśli
Męczeńskie szczątki trafią w czyjeś ręce;

Tak jak było pokorąDorównywanie Duszy własnej w niebie,

Jest zuchwalstwem, że skoroOna mnie nie ocala — ja cząstkę jej grzebię.
Przełożył
Stanisław Barańczak