Wiersze - Ogród w Twickenham

Ogród w Twickenham

 
 Struty własnym wzdychaniem i zalany łzami,

Tutaj przychodzę i tu się sposobię,
Aby oczyma chłonąć i uszamiBalsamy wiosny, w każdej skuteczne chorobie;

Lecz, zdrajca własny, przynoszę też w sobieMiłość, tego pająka, co mannę przemienia

W żółć; i ażeby dopełnić złudzenia,Że ogród, w którym takie czekają rozkosze,

To raj prawdziwy — węża w duszy swej przynoszę.
Lepiej mi było, kiedy mrok zimy surowej

Przyćmiewał ogród ten nazbyt uroczy,
Gdy mróz na drzewa nakładał okowy,Tak iż nie mogły śmiać się ze mnie w żywe oczy;

Lecz dziś, gdy wiosna nieznośnie się droczyZ miłością, której nie chcę wyprzeć się przed nikim,

Zrób mnie, Miłości, nieczułym składnikiemOgrodu: mandragorą, która jęczy w ziemi,

Lub fontanną, płaczącą łzami źródlanemi.
Do flakonów z kryształu zbierzcie, kochankowie,

Łzy moje, które są miłości winem,
A smak łez waszych bogdanek wam powie,Że wszystkie łzy prócz moich fałszywym są płynem;

Kto łzy nazywa świadectwem jedynemDuszy kobiety, ten jak gdyby z cienia

Próbował zgadnąć barwę jej odzienia.O, płci przewrotna, w której ni jednego serca

Wiernego — prócz tej, której wierność mnie uśmierca.
Przełożył
Stanisław Barańczak