Najmilejsza, w podróż jadę...
Najmilejsza, w podróż jadę,
Nie bym się tobą znużył,Ani bym na jaką zdradę
Bytności w świecie użył;
I tak nam danoKrótko żyć, więc nie patrz krzywo,
Gdy umieram nie prawdziwą
Śmiercią, lecz udawaną.
Słońce całą noc wędruje,
Lecz rankiem świecić zacznie,Choć tęsknoty wszak nie czuje,
A szlak ma dłuższy znacznie:
Więc uwierz, droga,Że powrócę w szybszym pędzie
Niźli Słońce: kłuć mnie będzie
Tęsknoty mej ostroga.
Jak niewiele człowiek zdoła:
Gdy mu fortuna służy,On chwil przeszłych nie przywoła,
Trwających nie przedłuży!
Za to niedolomUmie oddać wszystkie siły,
By go łatwiej zwyciężyły
Te, co najbardziej bolą.
Kiedy wzdychasz, dusza moja
Znika z twym tchem, jedyna,Kiedy płaczesz, jedna twoja
Łza krew mi w żyłach ścina.
O nie, nie wierzę,Że mnie kochasz, skoro życie
Moje w swoim trwonisz skrycie;
Nie kochasz chyba szczerze.
Nie przeczuwaj dla mnie żadnej
Niedobrej w drodze sprawy,Bo cię los podsłucha zdradny
I spełni twe obawy;
Myśmy jedynieDo snu na bok odwróceni:
Nie mogą być rozłączeni,
W których krew jedna płynie
Przełożył
Stanisław Barańczak