Wiersze - John Berryman strona 4

On się poddaje

Starość, te zgony, i widma.
To, że odeszła ode mnie
duchem. Zastępy
żalów widzą moją pustkę.

Czuję, że tak już będzie.
Nie chcę nic i nikogo,
znanego czy nieznanego.
Nie będę już chyba

więcej śpiewał, teraz
i w ogóle. Mam odtąd
siedzieć z oślepłym czołem
nad pustym sercem.

Przesłanie

Amplituda, - napięcie, - jeden znajomy domaga się jednego,
drugi czegoś innego, w tym co robię;
w wierszach i prozie. Ale kram, diabli tam.
Nie piszę autobiografii wierszem, moi kochani.

Impresje, konstrukcje, historyjki, z Columbii lat trzydziestych
i semestr jesienny w Cambridge w 36-tym,
po którym było jeszcze to i owo. To nie jest moje życie.
Ono jest zatkane i stracone.

Ono się składało z wykładów o Św. Pawle,
z przewalanek z kobietami, z pojedynczych chwil
robienia pewnych rzeczy absolutnie tak.
Z lenistwa, alkoholu, złych snów.

Składało się z trzech żon i wielu bliskich,
kaprysów i podwyższonej gotowości, z odkryć, strat.
To była długa podróż. Czy dałbym radę jeszcze raz?
Lecz kiedyś pewna piękna Polka całkiem mnie obnażyła i wysłuchała
życzliwie.

Nie pamiętam dlaczego pchnąłem to przesłanie.
Dzieci! dzieci! To najważniejszy punkt.
Dzieci i wielka sztuka.
Pieniądze w banku to także coś.

Umrzemy wszyscy, a wszelkie dowody
mówią: potem już nic.
Kochanie, ludzie nie łączą się ponownie.
Tymczasem chodzi chyba o to, by być życzliwym i odważnym.

Wiersz o piłce

Co teraz zrobi chłopiec, któremu uciekła piłka?
Co teraz mógłby zrobić? Widziałem jak skacząc wesoło
Toczy się ulicą a później równie wesoło
Po drugiej stronie- i jest już w wodzie!
I nie ma co mówić „ach, są jeszcze inne piłki”.
Do samej głębi przeszywa chłopca bezmierny żal,
Kiedy stoi jak wryty i drży patrząc
Wszystkimi dniami swojej młodości ku zatoce
Gdzie potoczyła się piłka. Nie chcę mu się narzucać,
Jakieś grosze, jakaś inna piłka nie mają tu znaczenia. Dziś
Po raz pierwszy odczuwa własną odpowiedzialność
W świecie posiadania. Ludzie będą chwytać piłki,
Będą je zawsze gubić, mały chłopcze,
I nikt ich nigdy nie odkupi. Pieniądze są tu nieistotne.
Poznaje, gdzieś za horyzontem zrozpaczonych oczu,
Epistemologię zguby, jak stawić czoło,
Wiedzę, którą każdy zdobywa pewnego dnia
I z którą wszyscy na co dzień obcują stawiając czoło.
I światło znów rozjaśnia stopniowo ulicę,
Gwizd przecina powietrze, nie widać już piłki,
Wkrótce część mojego Ja zbada głębinę i ciemność
Dna zatoki. Jestem wszędzie,
Cierpię i poruszam się, mój umysł i serce
Poruszają się z wszystkim co mnie porusza,
Pod wodą albo gwiżdżąc, nie jestem małym chłopcem.

Życie jest nudne, przyjaciele. Tak mówić nie należy (z cyklu piosenki przyśnione, 14)

Życie jest nudne, przyjaciele. Tak mówić nie należy.
Bądź co bądź, niebo błyska, wielkie morze dyszy tęsknotą,
nam też coś zabłyśnie albo se tęsknie westchniemy,
a poza tym matka pouczała mnie, jak byłem mały
(i to nie raz):" Samo przyznanie się, że ci nudno,
oznacza, że nie masz w sobie
 
Życia Wewnętrznego". Dochodzę teraz do wniosku, że nie mam
w sobie Życia Wewnętrznego, bo nudzę się na potęgę.
Nudzą mnie ludzie,
nudzi mnie literatura szczególnie wielka literatura,
nudzi mnie Henry, z tymi jego przejściami & rozterkami
achillesowo fatalnymi,
i z tą sympatią dla ludzi i mężnej sztuki, co mnie osobiście nudzi.
I niezmącony spokój wzgórz & gin - wszystko wygląda na wściekłe nudy
 
 
i jakoś tak się stało że pies
zabrał się stąd, on sam & jego ogon, i to dość daleko
w góry, w morze albo w niebo, pozostawiając
po sobie: mnie, merdnięcie.

‹‹ 1 2 3 4