Wiersze - Johann Wolfgang Goethe strona 5

Szerokie życie, daleki świat;
Szczery wysiłek długich lat;
Szukać bez przerwy; bez przerwy budować;
Nie spocząć przy drodze, lecz drogi prostować;
Co dawne, otaczać wiernie czcią;
Nie kostnieć, gdy nowe prądy prą;
Serce radosne i prawe cele:
Trzymaj się tego, a zdziałasz wiele.

Daremnie fala uczucia uderza...

Daremnie fala uczucia uderza
O ląd, co dla niej jest nie do zdobycia. -

Perły poezji zrzuca u wybrzeża,
I to jest właśnie wielka zdobycz życia.


przełożył Stanisław Jerzy Lec

Dżelal ed-din Rumi mówi:

Przebywasz na świecie, a on jak sen znika;
W podróży los tylko masz za przewodnika,
Upału ni mrozu nie wstrzyma twe ramię,
A kwiat tobie miły zaraz starość złamie.


przełożyła Zofia Ciechanowska

Faust - dedykacja

Znowu mnie, chwiejne zjawy, nawiedzacie.
Mglisty za młodu pozór wasz widziałem,
Dzisiaj czy trwalsze w was ujrzę postacie?
Czy serce porwać da się tamtym szałem?
Dobrze więc, stańcie w pełnym majestacie,
Z mgiełki wynikłe, obleczcie się ciałem;
Owiane tchnieniem czarodziejskim cienie
Młodzieńcze jeszcze niosą mi wzruszenie.

Tym ja wzruszeniem wspomnienie objaśnię
I scen, i osób dramatu młodości;
Pierwszą swą miłość jak zamierzchłe baśnie,
Przyjaźń, co do mnie względy sobie rości;
A płacz nie cichnie ani ból nie gaśnie,
Lecz z labiryntu życia sprasza w  gości
Tych, co zwiedzeni szczęściem, krok po kroku
Na błędnych ścieżkach znikli mi z widoku.

Nie dane było słyszeć dalszych pieśni
Tym, co słyszeli pierwsze nutki moje;
Gdzie przyjaciele teraz? gdzie rówieśni?
Przebrzmiał, ach! odzew pierwszy. Z bólem stoję
Wśród tłumu obcych, śpiewam tak, jak wcześniej,
Lecz od nich nawet poklasku się boję,
Ci, których śpiew mój cieszy zaś i dziwi,
Nie wiedzieć gdzie są, jeśli jeszcze żywi.

Z dziwną mi teraz tęsknotą ożywa
Świat duchów, cichy a poważny. Dźwiękiem
Harfy eolskiej moja pieśń szmerliwa
Wśród niepojętych wionie dźwięków. Z lękiem
Wzdrygam się, jedna za drugą łza spływa
Serce zakrzepłe słabym czyniąc, miękkim,
Coraz to dalsze życie mi się zdaje,
A to, co znikło, znów się jawą staje.


przełożył Adam Pomorski

Król Olch

Noc padła na las, las w mroku spał, Ktoś nocą lasem na koniu gnał. Tętniło echo wśród olch i brzóz, Gdy ojciec syna do domu wiózł. - Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak? Tam ojcze, on, król olch, daje znak, Ma płaszcz, koronę i biały tren. - To mgła, mój synku, albo sen. "Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las! Wesoło będzie płynąć czas. Przedziwne czary roztoczę w krąg, Złotolitą chustkę dam ci do rąk". - Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew? To król mnie wabi, to jego śpiew. - To wiatr, mój synku, to wiatru głos, Szeleści olcha i szumi wrzos. "Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las, Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd. Moje córki nucąc pląsają na mchu, A każda z mych córek piękniejsza od snu". - Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew? - O, synku mój, to księżyc tak lśni, To księżyc tańczy wśród czarnych pni. "Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las! Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!" - Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu, Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. - Więc ojciec syna w ramionach swych skrył I konia ostrogą popędził co sił. Nie wiedział, że syn skonał mu już W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz. Przekład swobodny Wisławy Szymborskiej

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 ››