Wiersze - Dziewczyna i drzewo

Dziewczyna i drzewo

Dziewczyna i drzewo 



Co broni dziewczynie, by sobie zerwała
zielone ulęgałki?
Kiedy chce zrywać przałki,
co tak przeszkadza, w czas jej sięga?
W wielkiej równinie ona się zalęgła.
 
Wiatr ją porywa ku smukłemu drzewu,
wiatr ją ma.
Otuli ją w snach
dym z dalekich kominów, jego czarne moce.
A ona się wzdraga zerwać owoce.
 
Rękoma się rozgałęzia, w bez miary tęsknocie
pierś swą oddaje gruszkom.
W równinie rdzawoduszno.
To pochyłe drzewo w siebie ją przyjmuje.
I ono wokół się osnuje.
 
Szorstko ją ściska, do korony włosów
pętlę jej szykuje.
Wątłym gardłem chce ją zmienić.
Ach nie, ma nadziejo, ach nie, to nie jest tuja!
Dziewczyna i młode drzewo. Paleta jesieni.


Do ciebie, o drzewo, przybiegłam, czekałam,
że całą weźmiesz mnie sobie.
Patrz, gdy przyjdzie godzina
będę lekka jak dym, co niebo żłobi,
a potem znów znika. Równa równina.
 
Gałąź się nachyliła. Coś jej strasznie ciąży.
Coś ją chce złamać,
lecz nie owoców brzemię dojrzewania.
Gdy zwolna idę, delikatnie w oczy spływa
jakieś kiwanie. I kiwa się, kiwa, kiwa.
-tłum. T. M. Larczyński-




Dívka a strom
 
 
Co brání dívce, aby utrhla si
zelená pláňata,
čím je to zajata,
co ji to ruší při trhání?
Je sama na veliké pláni.
 
Vítr ji tiskne ke štíhlému stromu,
vítr ji má.
A dým, jenž zadýmá
z dalekých komínů, ji zahaliti chce.
Ona však zdráhá se utrhnout ovoce.
 
Rukama větví se a v nekonečné touze
hruď plodům nabízí.
Planina plná rzi.
A nakloněný strom ji k sobě přijímá.
I on, i on ji má.
 
Drsně ji stiská, do koruny vlasů
jí smyčku zaplétá.
Útlým hrdlem ji přitahuje.
Ach ne, má naděje, ach ne, to není túje!
Dívka a mladý strom. Podzimní paleta.
K tobě jsem přiběhla, strome, a čekala jsem,
že celou vezmeš si mě.
Viď, nejsem těžké břímě.
Jsem lehká jako dým, jak dým, jenž zadýmá
a potom zmizí zase. Planá planina.
 
Vétev se sklonila. Cosi ji strašně tíží.
Cosi ji zlomit chce,
ale ne dozrání, ale ne ovoce.
Když zvolna přicházím, v očích mi jemně splývá
jakési kývání. A kývá, kývá, kývá.