Madonna z wakacji
Madonny nikt nie strzyże
Madonna dzikim zarasta zielskiem
Wita nas korona dawno nie strzyżona
I płaszcz nas wita nie strzyżonym deszczem
Do Madonny się idzie przez dziki łubin
Jakby przez ten niebieski cherubin
Madonna jest deszczem umyta i ładna
I świerszcz zapina jej dzwoniący sandał
Wieczorem Madonny nóżka
Indyczy zezwłok smoka muska
Madonna na huśtawce nad dom wylatuje
Z rabarbaru ciągnie sukni włókna długie
W złotych papilotach kwitnienia
Madonnie słoi ubywa Madonna się zmienia
Weseli się Madonny polichromowany drzewostan
Kłania się jej dalipan i inny kwiatostan
Deszcz jak koza skubie lekko jej wstęgi
Madonna wytrzepuje z buta resztki świerszczy
Nawijają się wilgi złote gwizdy
Na berełka Madonny na prowincji tyczki
I tak suknia do Madonny przylgnęła
Że w swych piersiach w dziewczynie stanęła
Ja u Madonny średniowiecznych dachów
Jaskółcze lepię gniazdo poematu