Jajko
Było sobie raz jajko mądrzejsze od kury.
Kura wyłazi ze skóry,
Prosi, błada, namawia: "Bądź głupsze!"
Lecz co można poradzić, kiedy ktoś się uprze?
Kura martwi się bardzo i nad jajkiem gdacze,
A ono powiada, że jest kacze.
Kura prosi serdecznie i szczerze:
"Nie trzęś się, bo będziesz nieświeże."
A ono właśnie się trzęsie
I mówi, że jest gęsie.
Kura do niego zwraca się z nauką,
Że jajka łatwo się tłuką,
A ono powiada, że to bajka,
Bo w wapnie trzyma się jajka.
Kura czule namawia: "Chodź, to cię wysiedzę."
A ono ucieka za miedzę,
Kładzie się na grządkę pustą
I oświadcza, że będzie kapustą.
Kura powiada: "Nie chodź na ulicę,
Bo zrobią z ciebie jajecznicę."
A jajko na to najbezczelniej:
"Na ulicy nie ma patelni."
Kura mówi: "Ostrożnie! To gorąca woda!"
A jajko na to: "Zimna woda! Szkoda!"
Wskoczyło do ukropu z miną bardzo hardą
I ugotowało się na twardo.
Dwie gaduły
Ponoć dotąd ziemski padół
Nie znał jeszcze takich gaduł,
Jak dwie panie: Madalińska
Z Gadalińską z miasta Młyńska.
W domu, w sklepie czy na rynku
Językami, tak jak w młynku,
Mielą wciąż bez odpoczynku;
Każda gada - byle długo,
Jedna z drugą i przez drugą,
A gdy zasną, nawet we śnie
Rozmawiają jednocześnie:
O tym, co się z wiatrem dzieje,
Wtedy, kiedy wiatr nie wieje,
Że na poczcie wybuchł pożar,
Że się mydlarz z praczką pożarł,
Że aptekarz dostał pryszczy,
Że sędzinie nos się błyszczy,
Że kokoszka od sąsiadki
Zniosła cztery jajka w kratki,
Że cioteczna spod Piaseczna
Okazała się stryjeczna,
Bo kuzynka z Ciechocinka
Zamiast córki miała synka,
Po czym właśnie znikła z Młyńska
Ciechocińska Madalińska.
Madalińska rada gada,
Gadalińskiej opowiada:
Kto, dlaczego, jak i kogo.
A sąsiedzi spać nie mogą.
Krzyczy piekarz: "Moje panie,
Czas już skończyć to gadanie!"
Doktor także lubi ciszę,
Do milicji skargę pisze.
Przyszła władza, jak to władza,
Upomina i doradza:
"Dość już, pani Madalińska,
Dość już, pani Gadalińska,
Bo wyjadą panie z Młyńska!"
Lecz to dla nich rzecz nienowa,
Niechaj wobec nich się schowa
Cała Rada Narodowa.
Gadalińska rada gada,
Madalińskiej opowiada:
"Mówią w maglu, moja pani,
Że na wiosnę będzie taniej,
A po drugie, że już w lecie
Będzie wojna, a po trzecie,
Że się wszystko jeszcze zmieni,
Jak śnieg spadnie na jesieni."
Tak już siedem lat bez przerwy
Wszystkim w mieście szarpią nerwy
Dwie plotkarki: Gadalińska
Z Madalińską z miasta Młyńska.
Inna wersja
Krzyczy rejent: "Moje panie,
Czas już skończyć to gadanie!"
Doktor także lubi ciszę,
Do starostwa skargę pisze.
Przyszła władza starościńska:
"Dość już, pani Madalińska,
Dość już, pani Gadalińska,
Bo wysiedlę panie z Młyńska."
Ale nawet pan starosta
Dwóm gadułom tym nie sprosta.
Gadalińska rada gada,
Madalińskiej opowiada:
"Jak się skończy wojna chińska,
Moja pani Madalińska,
Wojna chińska, moja pani,
Może wreszcie będzie taniej!"
Już po jednej tej rozmowie
Pan starosta stracił zdrowie
I jak stał, tak właśnie z rynku
Przeszedł prosto w stan spoczynku.
Ćwikła
Raz buraczek nieboraczek
Zaczerwienił się jak raczek:
"Toż gałgaństwo jest niezwykłe,
Żeby robić ze mnie ćwikłę
I ucierać razem z chrzanem.
Nie, to wprost jest niesłychane!"
Na to chrzan, choć był utarty,
Z gniewu zgorzkniał nie na żarty
I powiedział w irytacji:
"Nie rozumiem, z jakiej racji
Jakiś burak za pięć groszy
Przy mnie tutaj się panoszy!"
Burak swoje, a chrzan swoje,
Zaperzyli się oboje,
Nie wiadomo, kto ma rację,
A tu czas już na kolację,
Więc przy stole goście siedli
I do mięsa ćwikłę zjedli.
Nie ma chrzanu ni buraka.
Ot - i cała bajka taka.
Dwa razy dwa
Niech mi powie, kto ma chęć
I kto chce być ze mną szczery,
Czy dwa razy dwa jest pięć,
Czy dwa razy dwa jest cztery.
Kot zamruczał: "Chyba kpisz,
Czy to dla mnie jest robota?
Mnie obchodzi jedna mysz,
A rachunki - nie dla kota."
Pies wykonał dziwny ruch:
"Ja nie jestem na usługi!
Umiem liczyć, lecz do dwóch."
Po czym warknął raz i drugi.
Koń powiedział jednym tchem:
"Łeb mam duży, lecz ubogi.
I to tylko dobrze wiem:
Każdy koń ma cztery nogi."
Wół najpewniej z nich się czuł,
Rzekł: "Sprawdziwszy cztery kąty,
Stwierdzam fakt, że jako wół
W mej oborze jestem piąty."
Kogut zapiał: "Ja mam raj -
Macham tylko pióropuszem,
Lecz nie znoszę przecież jaj,
A więc liczyć też nie muszę."
Rzekła kaczka: "Kwa-kwa-kwa,
Z dziećmi chadzam na spacery,
Mam ich tu dwa razy dwa,
Czyli mam kaczątka cztery."
Erotyk
Przez okno kwadratowe
Widzę wąsate drzewa,
Odkąd wdały się ze mną w rozmowę -
Śpiewam...
Przez kwadratowe okno
Widzę, że jesteś młoda,
A ja noc miałem taką samotną -
Szkoda!