Wiersze - Ignacy Krasicki strona 11

Człowiek i wilk

 
 
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".

Człowiek i zdrowie

 
 
W jedną drogę szli razem i człowiek, i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
„Nie spiesz się, bo ustaniesz". Biegł jeszcze tym bardziej.
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwerężył nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
Zbliżył się: „Iść nie mogę, prowadź mnie" — rzekł zdrowiu.
„Było mnie zrazu słuchać" — natenczas mu rzekło;
Chciał człowiek odpowiedzieć... lecz zdrowie uciekło.

Człowiek i zwierściadła

 
 
W zwierściadło, co powiększa, wspojźrzał człowiek mały:
Ucieszył się niezmiernie, że tak okazały.
Mniemał już być olbrzymem; gdy się więc nasrożył,
Ktoś zwierściadło, co zmniejsza, przed niego położył.
Stłukł obydwie i odtąd zwierściadłom nie wierzył.
Poznał prawdę na koniec, gdy się piędzią zmierzył.

Dąb i dynia

 
 
Kiedy czas przyzwoity do dojźrzenia nastał,
Pytała dynia dęba, jak też długo wzrastał?
„Sto lat". „Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz"
Rzekła dynia. Dąb na to: „Próżno ze mnie szydzisz;
Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:
Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz".

Derwisz i uczeń

 
 
Pewien derwisz uczony rano i w południe
Co dzień pił świętą wodę z Mahometa studnie.
Postrzegł to uczeń, a chcąc większym być doktorem,
Czerpał z tej studni rano, w południe, wieczorem.
Cóż się stało? Gdy mniemał, że już mędrcem został —
I nic się nie nauczył, i puchliny dostał.

‹‹ 1 2 8 9 10 11 12 13 14 18 19 ››