Wiersze - Henryk Cyganik strona 2

Ćma

 brudny płomień
lampa skrzeczy jak czarownica
kopciem cuchnie w całym domu
światła ledwie na okrasę półmroku
a jednak skrzydła składają się same
i lecę
oczu nie mogę oderwać
od wężowego łuku
wiem że spłonę
mimo to
 
skąd w tobie takie światło
ojczyzno

Jesień

 
jesień dopala lata watrę
w bukach dostojnych jak stół mamin
jastrząb w widnokrąg rzuca wiatrem
i hala śpiewa zwiędłe psalmy
 
 
cały zgiełk świata tu się mieści
w przymglonej dłoni Radziejowej
ostatniej pieśni smutnych świerszczy
w ostatnim rudych kostrzew słowie
 
stoję jak zegar który umilkł
z ostatnim tchnieniem Mateusza
słucham jesieni która szumi
białą nadzieją w złotych bukach
 
wrzesień cerkiewne bukwy pisze
na kartce hali ciepłą odę
a mnie się z duszy sypią liście
na myśl, że muszę z głogiem odejść
 
powtarzam wrzosom moim braciom
refren kolorów prosty jasny
w którym gdy wieczór gasi światło
słowo unosi się „ostatni”
 
i nic powiedzieć nie potrafię]
ponad tej ciszy niemy dramat
patrzę na martwe fotografie
jesieni nie da się okłamać
 

Kamień

 
podnoszę kamień
nie uchylaj się
podnieś drugi
 
spróbujemy zbudować
dom
 

Muzyka w Beskidach

 
wiatr niezmordowanie
napina struny smreków
 
góry jak uśpione organy
powtarzają w pamięci
fugę ośnieżonych chmur
 
batuta Drogi Mlecznej
wisi nieruchomo
nad pulpitem nieba
 
a cisza w zaspach się lęgnie
 
uszy mi rosną aż do gwiazd
 
bodaj jeden dźwięk spoza ściany czasu
spoza kurtyny pulsującego powietrza
z dna lub szczytu
Wszechświata
bodaj jeden dźwięk
zawieś w zimowej ciszy Beskidu
Wielki Kompozytorze koncertu
na galaktyki
sople lodu
płomień świecy
i mnie

Naród wybrany

 
pijemy jak Azjaci
myślimy jak Aborygeni
pracujemy jak Arabowie
w skwarze pustynnego słońca
 
ale żyć chcemy
jak Rzymianie
 
wyprany
zaprany
naród wybrany

‹‹ 1 2 3 4 ››