Wiersze - Wzgórze

Wzgórze 146

Nie ma kwiatów są tylko niezwykłe znaki
Poruszających się wśród niebieskich nocy
Przed twoim wspomnieniem moja piękna Lou chylę się w uwielbieniu podobny niskich chmurom lipca
Jest ono przy mnie jak zawrotnie biała głowa z gipsu obok złotej obręczy
Pragnienia moje odchodzą w dal odwracając się raz po raz

Słuchaj jak gra ta muzyka co dzień wciąż ta sama
Gorzknieje moja samotność którą oświetla tylko odległy
     I potężny reflektor miłości
Słucham niskiego głosu cieżkiej artylerii boszów
Przede mną tam gdzie okopy
Jest cmentarz gdzie zasiano czterdzieści sześć tysięcy żołnierzy
Co za siew po którym bez obawy oczekiwać można żniw
     Przed tym opustoszałym krajobrazem
Piszę list opierając papier na cementowej płycie
I spoglądam równocześnie na zdjęcie w wielkim kapeluszu
     Kilku moich kompanów widziało twoje zdjęcie
     I sądząc że cię znam
                        Pytano
                               Kim ona jest
Ale nie umiałem odpowiedzieć
      Ponieważ spostrzegłem się nagle
      Że nawet dziś nie znam cię dostatecznie
A ty uśmiechasz się ciągle z twojej fotografii głębokiej jak światło