Wiersze - Guillaume Apollinaire strona 4

Trzeci poemat tajemny

Ty której krew rozleję z miłości o dziewico zapalająca lampę
Posłuchaj głębokiego krzyku armat które bija ci brawo i witają cię moja królowo
Posłuchaj brzęku szpad które wzywają cię piękna ofiaro
Ty której ciało przebije aż do plomiennej piany gdzie ciało i dusza łączą się w spazmie
Posłuchaj strasznego krzyku który wstrząsa tobą mój piękny statku
Ty której swobodne biodra kołyszą się jak piękny statek na wonnym morzu
Światynio której będę żarliwym i oddanym i zacieklę jedynym kapłanem
Posłuchaj jak bije w niebo miłosny krzyk armii wzdychającej do miłości
Armii wiernych co czczą jedynie strasznego i wojowniczego boga miłości
Osobliwe atole wojny
Korale wszelkich uszcześliwień

Piękne kwiaty w pąkach
Wyznania nadziei
Miłości moja czuła
Magdaleno
Lekkie drżenie
Mój oddech twój oddech
Magdaleno
Przez litość kropla deszczu
Na naszą miłością bezcenna
Magdaleno

Ty której myśl wstrząsa mną jak Samson wstrząsnął światynią Dagona
Ty której czarowne miseczki piersi podają mi się z tak daleka że przechodzę po nich jak po moście różanym podwójnym moście w śniegu i słoncu by przybyć do ciebie
Wyobraź sobie armaty wyprężone ku nieprzyjacielowi straszliwie jak moje pożądanie
Jesteś tak piękna moja piękności że świat jest cokołem dla twojej apoteozy
Wyślij mi swoje piersi jak gołębie pocztowe by powiedziały mi o twojej miłości
Nie! Zachowaj je w podwójnym gołębniku i opowiedz mi jak gruchają dwie ukochane gołębice
O dojrzała tajemna figo której pragnę której pożądam nie jestem obłudnikiem
Słuchaj słów najczulszych Magdaleno słuchaj mojej mowy Magdaleno
Słuchaj mnie tuż obok siebie mimo oddalenia kiedy mówię ci jak cię kocham
O wróżko która przemieniasz się wedle mej woli w klacz lub panterę
Ty która zależnie od mego pragnienia jesteś boskością lub aniołem
Ty która jeśli zechcę jesteś odległa i dziewicza księżniczka płomienna kobieta lub okrutna królowa
Ty która jesteś także moją wspanialą siostrą jeśli tego pragnę lub cudowną niewolnicą
Ty która jesteś lilią Magdaleno o pięknych włosach i ty która jesteś różą
Ty która jesteś gejzerem która jesteś mądrością albo szaleństwem albo nadzieją o poważnych oczach
Ty która jesteś całym wszechświatem pragnę twoich metamorfoz

Wojna

Główne odgałęzienie bitwy
     Kontakt przez podsłuch
Strzelamy w kierunku \"dochodzących dźwięków\"
Młodzi z ząciagu 1915
I naelektryzowane druty
Nie płaczcie nad okropnościami wojny
Przed nią mieliśmy tylko powierzchnie
Ziemi i mórz
Po niej mieć będziemy otchłanie
Podziemne i przestrzeń lotnicza
Władcy u steru
Później później
Poznamy wszystkie radości
Wypoczywających zwycięzców
Kobiety Zabawy Fabryki Handel
Przemysł Rolnictwo Metale
Ogień Kryształ Szybkość
Głosy Spojrzenie Dotyk z osobna
I wspólnie w dotyku docierającym z daleka
Z jeszcze dalszą
Spoza tej ziemi

Wspomnienie

Dwa murzyńskie jeziora
      Międzylasem
           I schnącą koszulą

O usta otwarte na harmonijce
Był to głos utworzony z oczu
Gdy ona przyciąga maluczkich

Drobniutka staruszka za spiczastym nosem
Podziwiam niebieski emaliowany grzejnik
Ale szczur włazi w trupa i tam się zagnieżdża
Jakiś pan w koszuli
Goli się przy oknie
Nucąc piosnkę której dobrze nie zna
To cała opera

Ty co podchodzisz do króla
Czy Bóg chciałby znowu umierać

Wzgórze 146

Nie ma kwiatów są tylko niezwykłe znaki
Poruszających się wśród niebieskich nocy
Przed twoim wspomnieniem moja piękna Lou chylę się w uwielbieniu podobny niskich chmurom lipca
Jest ono przy mnie jak zawrotnie biała głowa z gipsu obok złotej obręczy
Pragnienia moje odchodzą w dal odwracając się raz po raz

Słuchaj jak gra ta muzyka co dzień wciąż ta sama
Gorzknieje moja samotność którą oświetla tylko odległy
     I potężny reflektor miłości
Słucham niskiego głosu cieżkiej artylerii boszów
Przede mną tam gdzie okopy
Jest cmentarz gdzie zasiano czterdzieści sześć tysięcy żołnierzy
Co za siew po którym bez obawy oczekiwać można żniw
     Przed tym opustoszałym krajobrazem
Piszę list opierając papier na cementowej płycie
I spoglądam równocześnie na zdjęcie w wielkim kapeluszu
     Kilku moich kompanów widziało twoje zdjęcie
     I sądząc że cię znam
                        Pytano
                               Kim ona jest
Ale nie umiałem odpowiedzieć
      Ponieważ spostrzegłem się nagle
      Że nawet dziś nie znam cię dostatecznie
A ty uśmiechasz się ciągle z twojej fotografii głębokiej jak światło

Zawsze

     Zawsze
Będziemy szli coraz dalej nie posuwając się nigdy naprzód

I z planety na planetę
Z mgławicy na mgławice
Don Juan tysiąca i trzech komet
Nawet nie opuszczając ziemi
Szuka nowych sił
I bierze na serio widma

I tyle wszechświatów zapomina o sobie
Kto są wielcy zapominający
Kto pozwoli nam zapomnieć te albo inną cześć świata
Gdzie jest Krzysztof Kolumb któremu zawdzięczać będziemy zapomnienie kontynentu
      Stracić
Ale stracić naprawdę
Aby dać miejsce rzeczy nowej
      Stracić
Życie by znaleźć Zwycięstwo

‹‹ 1 2 3 4 5 ››