Wiersze - George Gordon Byron strona 6

Posępny duch mój

Posępny duch mój... O, niech twoja ręka
O struny harfy potrącić pośpieszy;
Niech spod pieszczonych palców twych piosenka
Łagodnym szmerem ucho me ucieszy.
Jeśli w mym sercu tli choć skierka mała
Drogich nadziei - ten dźwięk ją dobędzie,
Jeśli łza jedna w tym oku została -
Spłynie - i w mózgu palić już nie będzie...

Lecz graj pieśń dziką, głęboką, co wzrusza,
Niech pierwszy akord weselem nie brzęknie:
Pomnij, minstrel, łez żądna ma dusza;
Gdy mi łzy nie trysną - serce moje pęknie...
Ach, bo to serce z dawna bólu syte,
Bezsenne, milcząc znosiło swą nędzę;
Dziś czas już skończyć - niech pęknie rozbite
Albo niech pieśni ulegnie potędze.

Sun of the Sleepless

Sun of the sleepless! melancholy star!
Whose tearful beam grows tremulously far,
That show'st the darkness thou canst not dispel
How like art thou to joy remember'd well!
So gleams the past, the light of other days,
Which shines, but warms not with it's powerless rays
A night - beam Sorrow watcheth to behold
Distinct, but distant - clear - but, oh how cold!

Więc się spacerów skończył czas

GEORGE GORDON, LORD BYRON (1788-1824)

So, we’ll go no more a roving

1
So, we’ll go no more a roving
So late into the night,
Though the heart be still as loving,
And the moon be still as bright.

2
For the sword outwears its sheath,
And the soul wears out the breast,
And the heart must pause to breathe,
And heart itself have rest.

3
Though the night was made for loving,
And the day returns too soon,
Yet we’ll go no more a roving
By the light of the moon.

Więc się spacerów skończył czas

1
Więc się spacerów skończył czas
Do późna w ciemną noc,
Choć wciąż w miłości serce trwa,
A księżyc trwoni światła moc.

2
Bo jest od pochwy trwalszy miecz,
Duszy nie przetrwa piersi toń,
Gdy serce zwalnia - jasna rzecz,
Że musi złożyć broń.

3
Choć dla miłości ciemność trwa
I nazbyt wcześnie wstaje świt,
Już się spacerów skończył czas,
Księżyca prysnął mit.

przełożył Maciej Froński

O nie mów mi, o nie mów mi

O nie mów mi, o nie mów mi
O szczęściu tych minionych dni,
Gdy miałaś duszę moją całą.
Pamiętam je, dopóki czas
Nie przyjdzie sprawić, iżby z nas
Śladu na ziemi nie zostało.

Czyż mogłabyś - czyż ja bym mógł
Zapomnieć serca twego stuk,
Gdym pieścił złoto twych warkoczy?
Dziś jeszcze widzę pąs twych warg,
Co tchnąc miłością, skapią skarg,
I młodą pierś, i tęskne oczy.

Do srecam tulił cię, a ty
Miewałaś w oczach rzewne mgły -
Wyrzutu może? czy zachęty?
I znowum cię w uściski brał,
Jak gdyby chcąc; by pieszczot szał
W niebytu strącił nas odmęty.



A potem, gdy się powiek brzeg
Łączył w puszysty jeden ścieg,
Kryjąc błękitne kule na dnie -
Rzęs twoich długich kładł się cień,
Na licach, jak gdy w mroźny dzień
Na śniegi pióro kruka spadnie.

Że znów mnie kochasz, miałem sen -
I słodszy był mi majak ten,
Niż gdybym płonął znów na jawie
Dla innych serc, dla innych lic:
Bo one mi nie niosą nic,
Gdy ze snem moim je zestawię.

Więc nie mów mi, więc nie mów mi,
Że nigdy już nie wrócą dni,
Co sennym sycą mnie wspomnieniem -
Póki się nie zmienimy w głaz
I póki nam nie powie czas,
Że myśmy tu znikomym cieniem.

‹‹ 1 2 3 4 5 6