Wiersze - Francesco Petrarca strona 5

265. Głuche, kamienne serce i złe chęci

Głuche, kamienne serce i złe chęci
W pokornej, wdzięcznej, anielskiej postaci.
Ich okrucieństwo na śmierc mnie zamęczy,
A śmierć tę marnym zaszczytem przypłaci.

Gdy świat zieleni się, gdy mrozi luty,
Gdy świeci dzień lub słońce w noc się skryło,
Jam zawsze smutny. Mam z czego być smutny:
Boli mnie mój los, kobieta i miłość.

Nadzieją żyję, uparty, wytrwały,
Wszak kropla wody, kapiąc nieustannie,
Drąży marmury i najtwardsze skały.

Najdziksze serce, hardość nieulękła
Przecież się wzruszą przez łzy i błaganie;
Nie ma tak twardej woli, by nie zmiękła.

(tłum. Jalu Kurek)

290. Taki to świat ten! Teraz mnie znów cieszy

Taki to świat ten! Teraz mnie znów cieszy,
Co mnie bolało. I zdołałem pojąć,
Żem cierpiał po to, abym już nie grzeszył,
Żem toczył krótką wojnę dla pokoju.

Nadziejo krucha, namiętności złudne,
Stokroć złudniejsze u kochanków! Źle mi
Byłoby przeżyć szczęście, jakże trudne,
Z tą, która w niebie jest, a leży w ziemi!

Lecz ślepa miłość i umysł ułomny
Zmyliły mnie, więc nieświadom, iż błądzę
Biegłem ku śmierci, zguby mej niepomny.

Błogosławiona ta, co do wzniosłego
Celu zwróciła życie me i żądzę
Skróciła, abym dopłynał do brzegu.

(tłum. Jalu Kurek)

61. Błogosławiony niechaj ów dzień będzie - Francesco Petrarca

Błogosławiony niechaj ów dzień będzie,

Czas, miejsce, chwila, miesiąc i rok cały,

Gdy mnie poraził na zawsze i wszędzie

Blask dwojga oczu, które mnie spętały.

Błogosławiona pierwsza słodka troska,

Którą zawdzięczam wszechwładnej miłości

Łuk, strzała, co mnie trafiła, mistrzowska:

Rany, drżące serca głębokości.

Błogosławione niechaj będą pieśni -

Wielbiłem nimi Limie mej kobiety;

Tęskne pragnienia, gorzkie łzy boleści.

Błogosławione niech będą z tysięcy

Słowa, co o niej są - i myśli poety,

Która nią żyje tylko, niczym więcej.

82. Nigdy nie byłem zmęczony kochaniem

Nigdy nie byłem zmęczony kochaniem
Ciebie, Pani, i nigdy sie nie zmęczę.
Lecz nienawidzić się nie jestem w stanie
Ani już płakać nie potrafię więcej.

Wolę grób raczej piękny a nieznany,
W nim odłączone od mej duszy ciało,
Na nim zaś ku mej zgubie wykowane
Niechby Twe imię nigdy nie widniało.

Lecz jeśli serce, w miłosnej ufności
Lgnące ku Tobie, zechcesz przyjąć, harda,
Raczże mieć nad nim choć trochę litości!

Mylisz się, sądząc, że tak, jak zechcesz, zrobię.
Już nie nasyci się mną Twa pogarda.
Dziękuję za to miłości i sobie.

(tłum. Jalu Kurek)

85. Zawsze kochałem, kocham dziś tak samo

Zawsze kochałem, kocham dziś tak samo,
Z dnia na dzień kochał będę coraz mocniej
Najsłodsze miejsce, dokąd wraca za mną
Płacz, kiedy miłość serce gnębić pocznie.

I postanawiam kochać każdą chwilę,
Która mi błahe sprawy odsuwała.
I tę najwięcej, com jej winien tyle,
Bo z jej natchnienia chciałbym dobrze działać.

Kto kiedy widział, aby tyle rzeczy
Mogło na serce moje naraz natrzeć?
Bólu najdroższy! Ty mnie z ran wyleczysz.

Miłości, z jakąż mnie siłą hartujesz!
W pragnieniu rośnie nadzieja: inaczej
Zginąłbym teraz, gdy smak życia czuję.

(tłum. Jalu Kurek)

‹‹ 1 2 3 4 5 6 ››