Wiersze - Francesco Petrarca strona 3

203. Ach, jakże płonę! i nikt mi nie wierzy

Ach, jakże płonę! i nikt mi nie wierzy,
Nie, każdy wierzy mi, tylko nie ona,
Najmilsza, której piękności nie zmierzyć;
Nie wierzy, chociaz widne są znamiona.

O nieprzebrany wdzięku, mała wiaro,
Czy nie widzicie serca w moim oku?
Litość mi winna łaskę zlać nad miarę;
Lecz nie pisane tak w losów wyroku.

To serce, słabo grzejące cię z dali,
Chwała i czar twój, w rymach mych zawarte,
Mogłyby tysiąc innych serc zapalić.

Ogniu mój! Widzę, tnąc przyszłość myśłami,
Język zamilkły, oczy - piękne martwe,
Co i po śmierci będą bić iskrami.

(tłum. Jalu Kurek)

211. Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi

Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi,
A przywiązanie niesie - lecz ku czemu?
Nadzieja schlebia i pociechą gładzi,
Rękę podaje sercu zmęczonemu.

Biedak ją chwyta i nie rozeznaje
Ślepej i złudnej swej towarzyszki.
Jedno pragnienie z drugiego powstaje.
Rozsądek umarł, tu panują zmysły.

Wdzięk, honor, piękno, dobroć, cnoty święte,
Wnet oplatają mnie słowa niewinne;
Oto złapane serce na przynętę.

Rok tysiąc trzysta dwadzieścia i siedem,
Dzień szósty kwietnia o rannej godzinie
Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem.

(tłum. Jalu Kurek)

216. Cały dzień płaczę, płaczę także nocą

Cały dzień płaczę, płaczę także nocą,
Kiedy usnęli nędzni śmiertelnicy.
Ból rośnie w płaczu; i tak mi przechodzą
Dni na płakaniu, czyli po próżnicy.

Serce w cierpieniu ciągłym tonie; czemu?
Łzy przeżerają siłę mego wzroku.
Jestem najgorszym ze stworzeń, któremu
Strzały miłosne odbierają spokój.

Biada mi! który o zmierzchu, o świcie,
Dzień w dzień mozolnie przebyłem pół drogi
Tej śmierci, która się nazywa życiem.

Bardziej o wiele niż błąd mój - żal czuję,
Że ta, co pełna litości głębokiej,
Widzi mnie w ogniu, lecz mnie nie ratuje.

(tłum. Jalu Kurek)

221. Jakaż fatalność, jaki los zjadliwy

Jakaż fatalność, jaki los zjadliwy
Mnie, bezbronnego, nieustannie wiedzie
Na pole klęski? Jeśli wyjdę żywy,
Cud będzie, jeśli zginę - szkoda będzie.

Nie będzie szkody, a raczej pożytek.
Kto zna płomienne serca mego dzieje?
Ogień iskrami bucha, płonę wszystek.
Już rok dwudziesty z rzędu tak goreję.

Czuję znak śmierci, trwoga w serce wchodzi,
Gdy ujrzę z dala oczy lazurowe,
Ale gdy z bliska ten wzrok mnie ugodzi,

Miłość tak słodko znów kłuje i głaska,
Że nie wyrażę tego myślą, słowem,
Bo to moc myśli i słowa przerasta.

(tłum. Jalu Kurek)

224. Jeżeli serce szczere, miłość wierna

Jeżeli serce szczere, miłość wierna,
Czuła tęsknota, najuczciwsze chęci,
Siła pragnienia szlachetna, bezmierna,
Długie błądzenie w ślepym labiryncie,

Jeśli na czole myśl jest wypisana,
Głos przerywany bełkotem, westchnieniem,
Lękiem czy wstydem mowa zniekształcana,
Jeśli wpierw bladość, a potem rumieniec,

Jeżeli kogos mieć droższym nad siebie,
Jeżeli z oczu gorzkie łzy wyciskać
Karmiąc się gniewem i bólem w potrzebie -

Są powodami, że z miłości ginę
Płonąc z daleka, zamarzając z bliska,
Sobie przypiszę szkodę, tobie - winę.

(tłum. Jalu Kurek)

‹‹ 1 2 3 4 5 6 ››