Wiersze - Ezra Pound strona 3

In a Station of the Metro

In a Station of the Metro

The apparition of these faces in the crowd;
Petals on a wet, black bough.




Na stacji metro

Zjawa tych twarzy w tłumie;
Płatki na mokrej, czarnej gałęzi.

(tłum. Borys Awdiejew)

Ortus

Co to był za poród?
Czy nie rodziłem po to
Aby jej duszę na świat wydobyć,
Nadać pierwiastkom tym imię i wnętrze!
Ona jest piękna jak słońca blask, jak nektar.
Nie ma imienia, ani miejsca swego.
Jakże rodziłem, by wyodrębnić jej duszę,
Nadać jej imię i byt!

Jesteś uwiązana, spętana, to pewne,
Wplątana w nieurodzone cząsteczki,
Pokochałem wód opad i ciemność.

Zaklinam cię, wejdź w swoje życie
Zaklinam cię, naucz się mówić "ja",
Kiedy cię wypytuję,
Boś nie częścią jest, lecz całością
Nie okruchem, lecz bytem.

Pakt

Zawieram z tobą układ, Walcie Whitmanie,
Dość długo już nie mogłem cię znosić
Przychodzę do ciebie jak wyrostek
Który miał upartego ojca
Jestem już w tym wieku, że mogę zaprzyjaźnić się
Tyś pierwszy ściął pień drzewa
Teraz jest czas rzeźbienia w nim.
Z tej samej my tkanki, z tych samych korzeni
Niech będzie więc pakt między nami.

Powrót

Patrz, powracają, ach, patrz na te ruchy
Niepewne, na te ociężałe stopy,
Jak idą z trudnością, chwiejnie
Niezdecydowanie!

Patrz, powracają jeden, za nim drugi,
Bojaźliwi i jakby półsenni,
Jakby śnieg, co się waha
W poszumie na wietrze, czy się nie wstrzymać
w pół drogi.
To ci z "Orłów grozy"
Nieprzejednani.

Bogowie chybkiej pogoni!
Przy nich srebrne psy gończe,
węszące ślady w powietrzu!

Hajże! Hajże
Prędcy byli w grabieży,
A węch mieli czujny
Duchem krwi przepojeni

Spuszczeni ze smyczy,
bladzi niewolnicy!

Song

Winter is icummen in,
Lhude sing Goddamm,
Raineth drop and staineth slop,
and how the wind doth ramm,
Sing: Goddamm.
Skiddeth bus and sloppeth us,
An ague hath my ham.
Freezeth river, turneth liver,
Damn you, sing: Goddamm.
Goddamm, Goddamm, 'tis why I am, Goddamm,
So 'gainst the winter's balm.
Sing goddamm, damm, sing Goddamm,
Sing goddamm, sing goddamm, DAMM.

‹‹ 1 2 3 4 5 ››