Susza
Susza w mojej głowie jest tak wielka
że muszę uważać
aby pamięci
nie zaprószyć ogniem.
Szalona
Ta szalona
przez której mózg
przechodzi południk Greenwich
położyła się na torach swoich myśli
i czeka na przejeżdzający o godzinie 6 rano
pociąg przyjaźni.
Krótkowzroczna
próbuje dopatrzyć się w ludzkości
białych stokrotek ufności
czystych mankietów wyobraźni.
W ramach terapii
plewi powietrze
z wodorotlenków cywilizacji.
Spaceruje po granicy rozsądku
w rannych
- odsprężynowego noża dnia -
godzinach.
Z nerwem bezbłędnym
spaceruje tam
gdzie nawet autostrady
chodzą własnymi ścieżkami.
Patrzy na nasze głowy na podszewkach
mózgi na watolinie
mysli podbite futrami.
Podgląda nasze sejfy uczuć
lombardy w których ukrywamy
podpisywane od czasu do czasu
układy o nieagresji.
Patrzy jak miłość
usuwa się spod krótkich nóg
naszego życia.
Czuwa
nad schorowanymi niemowlętami
swojej wyobraźni
które leżą w łóżeczkach
na środku mózgu
w płaszczykach z formaliny
i kołyszą się jak niespokojne oceany
krwi.
Szalona
przygotowuje już dla nich
flanelowe kaftaniki
bezpieczeństwa.
Nocą
włącza stereofoiczne milczenie
którego echo powraca
w wełnianynch nausznikach.
Na płytkim horyzonciekołysze się plakat:
TAK BĘDZIE ZAWSZE
DOPÓKI UCZENI
NIE PRZESZCZEPIĄ DO NASZYCH MÓZGÓW
DZIAŁKI ZKWIATAMI.
Szyby
Jak ciężko jest patrzeć w te szyby podłużne,
Kobiety półsenne róż z twarzy strzepują,
A obok posępni przechodzą podróżni,
Za nimi jest pejzaż....wojsko maszeruje...
W pejzażu są stoły. Na stołach jest wino.
Przy stole dziewczyna. W dziewczynie jest śmiech.
A w śmiechu jest smutek. I wszystko jak w kinie
W tych szybach podłużnych. W dziewczynie jest śmiech...
I ciężko jest patrzeć: kobiety półsenne...
W kobietach jest miłość. W miłości jest kres.
A potem już tylko są szyby podłużne
I smutek...podróżni...w miłości jest kres.
W podróżnych jest pociąg, stukają w nim koła.
A w kołach jest wieczność, w wieczności jest strach
A w strachu jest cisza. A w ciszy najciszej...
W podróżnych jest pociąg i ciągła kół gra...
Jak ciężko jest patrzeć-wojsko maszeruje...
W żołnierzu jest kula. A w kuli jest śmierć.
A w śmierci jest wszystko. I nic nie ma w śmierci.
A w śmiechu jest smutek. W miłości jest kres.
Przy stole dziewczyna. W dziewczynie jest serce.
A w sercu jest żołnierz. W żołnierzu jest kula.
I ciało żołnierza już ziemia przytula...
I płacze dziewczyna...mijają podróżni...
Tag der Lebenden
Am Tag der Lebenden
besuchen ihre Gräber die Toten
sie zünden Neonlichter an
und graben die Antennen-Chrysanthemen um
auf den Dächern ihrer zentral geheizten
Sarkophage.
Dann
fahren sie mit dem Fahrstuhl hinab
zu ihrer täglichen Arbeit:
dem Tod.
Tak samo
Człowiek to taki zwykły człowiek jak pierwszy człowiek drugi człowiek. Różnimy się jedynie tak bardzo podobnie i przepadamy jak kamienie w wodę. Ktoś potem nas wyławia - ktoś cenny ocenia ile w nas wody płynie a ile kamienia. Od trzeciorzędu już tak rządujemu żądni mapy i władzy. Wojny i pokoju. Aż do ostatka swoich cech żyjemy. I doświadczeni w cyfrach i wymiarach figurujemy w kalkulacji świata. Bo człowiek to jest zwykły człowiek: jak pierwszy człowiek drugi człowiek. Jeden za drugim. Krok za krokiem. Z wyrokiem czasu praw i nocy. Tak samo: przedtem teraz potem.