Wiersze - Edward Stachura strona 5

Nie brooklinski most

Rozdzierający jak tygrysa pazur
Antylopy plecy jest smutek człowieczy.
Nie brookliński most, ale przemienić
W jasny, nowy dzień
Najsmutniejszą noc
To jest dopiero coś.

Przerażający jak ozdoba świata
Co w malignie bredzi jest obłęd człowieczy
Nie brookliński most, lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los
To jest dopiero coś.

Będziemy smucić się starannie,
Będziemy szaleć nienagannie,
Będziemy naprzód niesłychanie
Ku polanie.

Nie rozdziobią nas kruki

Nie rozdziobią nas kruki
ni wrony ani nic!
Nie rozszarpią na sztuki
Poezji wściekłe kły!

Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie omami nas forsa
ni sławy pusty dźwięk!
Inną ścigamy postać:
Realnej zjawy tren!

Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie zdechniemy tak szybko,
Jak sobie roi śmierć!
Ziemia dla nas za płytka,
Fruniemy w góry gdzieś!

Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Niemowa

Nie mówię,
Nie otwieram ust,
Bo juz mi niewymownie żal
Moich do ciebie słów.

Wagony słów!
Węglarki słów!
Prawdziwe złoto,
Diamenty, perły,
Bardzo niewiele
Sztucznej biżuterii!
Miłości bujnej, cudnej kuźnie
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!

Nie mówię,
Nie otworzę ust,
Żeby już nie było mi żal
Moich do ciebie słów.

Wagony słów!
Węglarki słów!
Prawdziwe złoto,
Diamenty, perły,
Bardzo niewiele sztucznej biżuterii!
Miłości bujnej, cudnej kuźnie
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!

Piosenka dla Potęgowej

Gdzie nas powiedzie skrajem dróg

Gzygzakowaty życia sznur...

Do wsi Zagubin, na Kujawy Białe,

Gdzie ziemia licha, piachy niebywałe,

Kozy, dziewanna, sosny i rozstaje

I Potęgowa samotna jak palec.

U Potęgowej zatem zagościlim;

Kwaterę tam czasowo ustalilim;

W polu robilim, z boru drwa nosilim;

Jak stara matka i dwóch synów żylim.

Blade słoneczko grzało nas z ukosa,

Bo jesień późna była - rano rosa;

Mgła zaś wieczorem: zjawa białowłosa

Przyszłego losu mąciła nam postać.

Jak stara matka i dwóch synów żylim;

My z Potęgową tak się polubilim!

Wisiał na ścianie we pstre wzory kilim

I nikt nie zgadnie, czemu w dal ruszylim.

Gdzie nas powiedzie skrajem dróg

Gzygzakowaty życia sznur...

Tam nas powiedzie, gdy nadejdzie czas,

Gdzie Potęgowa teraz jest - to raj!

Tam urządzimy wtedy wielki bal.

Hej, Potęgowa! Hej Witek i ja!

I inni, co pomarli i co zginą z nami;

Bracia, kamraci, kumple i kompani,

Spotka tam w raju nas się kupa luda!

Hej, od tupania zadudni niebieska tancbuda!

Piosenka dla robotnika rannej zmiany

Godzina słynna: piąta pięć
Naciska budzik, dźwiga się
Do kuchni drogę zna na pamięć
Prowadzą go tam nogi same
Pod kran pakuje śpiący łeb
Przez chwilę jeszcze śpi jak w łóżku
Dopóki nie posłyszy plusku
I wtedy wreszcie budzi się
Aniele Pracy - stróżu mój
Jak ciężki robotnika znój
Zbożowa kawa, smalec, chleb
Salceson czasem, kiedy jest
Do teczki drugie pcha śniadanie
I teraz szybko na przystanek
W tramwaju tłok i nie ma Boga
Jest ramię w ramię, w nogę noga
Kimanie na stojąco jest

Aniele Pracy - stróżu mój
Jak ciężki robotnika znój
Przez osiem godzin praca wre
Jak z bicza strzelił minął dzień
Już w domu siedzi przed ekranem
Na stole flaszka z marcepanem
Dziś cały czas w ataku nasi

Aniele Pracy - stróżu mój
Jak ciężki robotnika znój
Nich nas ukoi dobry sen
Najlepsza w końcu jest to rzecz
I co się śni ? Podwyżka cen
Aniele Pracy - stróżu mój
Jak ciężki robotnika znój

‹‹ 1 2 3 4 5 6 7 8 29 30 ››