Wiersze - Przepis

Przepis

 
 
Tylko nie wyznania.

Własne życie tak mnie dojadło,że znalazłbym ulgę opowiadając o nim.

I zrozumieliby mnie Nieszczęśnicy, a ilu ich!

Którzy na ulicach miast chwieją się, półprzytomni czy pijani,

Chorzy na trąd pamięci i winę istnienia.

Więc co mnie powstrzymuje?

Wstyd,że moje zmartwienia nie są dość malownicze?Albo przekora?

Zbyt modne są jęki, nieszczęśliwe dzieciństwo, uraz i tak dalej.

Nawet gdybym dojrzewał do skargi hiobowej,lepiej zamilczeć,

Pochwalać niezmienny porządek rzeczy.

Nie , to co innego nie pozwala mi mówić.

Kto cierpi, powinien być prawdomówny.Gdzież tam,

Ile przebrań,ile komedii,litości nad sobą!

Fałsz uczuć odgaduje się po fałszu frazy.


Zanadto cenię styl, żeby ryzykować.