Wiersze - Sprawozdanie

Sprawozdanie

I
O Najwyższy, zechciałeś mnie stworzyć poetą, i teraz pora, żebym złożył sprawozdanie.
Serce moje jest pełne wdzięczności, choć poznałem niedole tego zawodu.
Praktykując w nim, dowiadujemy się za wiele o dziwacznej naturze człowieka.
Którym co dzień i o każdej godzinie i roku włada urojenie.
Urojenie, kiedy buduje fortece z piasku i zbiera znaczki pocztowe, i podziwia siebie w lustrze.
I przyznaje sobie pierwszeństwo w sporcie, władzy i miłości, i kiedy gromadzi pieniądze.
Na samej granicy, na kruchej granicy, za którą rozpościera się kraina skarg i bełkotów.
Bo w każdym z nas miota się szalony królik i wyje wilcza zgraja, aż boimy się, że inni ją usłyszą.
Z urojenia bierze się poezja i przyznaje się do swojej skazy.
Choć tylko przypominając sobie napisane kiedyś wiersze, czuje ich autor cały wstyd urojenia.
A jednak nie znosi obok siebie innego poety, jeżeli podejrzewa, że ten jest lepszy od niego, i zazdrości mu każdej pochwały.
Gotów nie tylko zabić, ale zmiażdżyć go i zetrzeć z powierzchni ziemi.
Aż zostanie sam jeden, wspaniałomyślny i łaskawy dla podwładnych, ścigających małe urojenia.

II
Jakże więc się dzieje, że z tak niskich początków rodzi się wspaniałość słowa?
Gromadziłem książki poetów z różnych krajów, siedzę teraz nad nimi i zdumiewam się.
I słodko jest myśleć, że byłem kompanem w wyprawie, która nigdy nie ustaje, choć mijają wieki.
Wyprawa nie po złote runo doskonałej formy, ale konieczna jak miłość.
Pod przymusem miłosnego dążenia do esencji dębu i górskiego szczytu, i osy, i kwiatu nasturcji.
Żeby, trwając, potwierdzały naszą hymniczność przeciw śmierci.
I naszą myśl serdeczną o wszystkich, którzy, jak my, byli, dążyli i nazwać nie mogli.
Ponieważ istnieć na ziemi to już za dużo na jakiekolwiek nazwanie.
Bratersko wspieramy się wzajemnie, zapominając uraz, tłumacząc jedni drugich na inne języki, zaiste, członkowie wędrującej załogi.
Jakże więc mógłbym nie być wdzięczny, jeżeli wcześnie byłem powołany i niepojęta sprzeczność nie odjęła mego podziwu?
Za każdym wschodem słońca wyrzekam się zwątpień nocy i witam nowy dzień drogocennego urojenia.