Wiersze - Klaskaniem Mając Obrzękłe Prawice...(1)

Klaskaniem Mając Obrzękłe Prawice...(1)

Klaskaniem mając obrzękłe prawice,
Znudzony pieśnią lud wołał o czyny;
Wzdychały jeszcze dorodne wawrzyny,
Konary swemi wietrząc błyskawice.
Było w ojczyźnie laurowo i ciemno
I już ni miejsca dawano ni godzin -
Gdy Boży palec zaświtał nade mną,
Nie zdajac liczby z rzeczy, które czyni,
Żyć mi rozkazał w żywota pustyni!

Dlatego od was... o! laury nie wiąłem
Listka jednego, ni ząbeczka na lisciu,
Prócz moze cieniu chłodnego nad czołem
( Co nie należy wam - lecz słońca przyjściu);
Nie wziąłem od was nic o! wielkoduchy,
Prócz dróg zarosłych w piołun, mech i szalej,
Prócz ziemi klątwa spalonej i nudy...
Samotny wszedłem i sam błądze dalej.
Poobracanych w przeszłość niepojetą
A uwielbiona - spotkałem niemało,
W ostrogi rdzawe utrafiałem pietą
W sciezkach, gdzie zbitych kul sporo padało.
Nieraz obyczaj stary zawadziłem
Z wyszczeżonemi na jutrznie zębami,
Odziewajacy sie na głowę pyłem,
By noc przedłuzyć, nie zerwać ze snami.

Niewiast zakletych w umarłe formuły
Spotkałem tysiąc i było mi smętno,
Że wdzięków tyle widziałem, nieczuły!
Źrenica patrzac na nie beznamiętną -
Tej, tamtej reke tknawszy marmurowa,
Wzruszyłem fałdy ubrania kamienne,
A motyl noc wzleciał nad jej głowa,
Zadrżał i upadł... i odeszły senne...