Wiersze - W CZASACH ROZPOWSZECHNIONEGO ZŁA

W CZASACH ROZPOWSZECHNIONEGO ZŁA

 
 
 
Jaki ładny dom wariatów, tam, na szczycie wzgórza!
Wielowarstwowy tort weselny, odpływający w dal.
 
Prętom żelaznych ogrodzeń wyostrzyli troskliwie szpice
Nieznani beneficjenci kurateli państwa.
 
Kiedy kończy się sezon myśliwych i ich psów,
Stare wiązy  miotają się tragicznie w wietrze.
 
Widać na pierwszy rzut oka, że dom jest wysokiej klasy.
Lekarz-Hindus pływa nago w basenie o kształcie serca.
 
W niedzielę matki dzieci plujących na sufit
Przywożą im pieczone kurczęta i czekoladki.
 
Profesor, specjalista od języków martwych,
Pokazuje nam pusty przycinacz do cygar.
 
I jeszcze wrona, w płaszczu handlarza przechodzonymi
                                                                    ciuchami –
Drży i drży, przycupnięta pod zakutą w łańcuchy bramą.