Wiersze - Tragedia rozstań (the tragedy of the leaves)

Tragedia rozstań (the tragedy of the leaves)

TRAGEDIA ROZSTAŃ
 
Zbudziłem się z suchotą w gardle i paprocie były martwe,
rośliny w doniczkach żółte jak kukurydza;
moja kobieta odeszła
i puste butelki niby broczące krwią zwłoki
otoczyły mnie swą bezużytecznością;
ale słońce wciąż było dobre,
i notatkę mojej szefowej całkowicie
pokryła żółć; czego było wówczas potrzeba
to dobrego komika, w starym stylu, błazna
z kawałami o absurdalnym bólu; ból jest absurdalny
bowiem istnieje, kropka;
Ogoliłem się ostrożnie starą brzytwą
facet który kiedyś był młody i
obwoływany geniuszem; ale
na tym polega tragedia rozstań,
martwe paprocie, martwe rośliny;
i wyszedłem na ciemny korytarz
gdzie stała szefowa
do reszty wpieniona,
zwymyślając mnie od najgorszych,
wymachując swymi tłustymi, spoconymi rękoma
i krzyczała
wrzeszczała o czynsz
gdyż świat również jej  
nie oszczędził.

przełożył Jacek Szafranowicz