Wiersze - Smutny madrygał

Smutny madrygał

Smutny madrygał
I

Głupia czy mądra - co mi po tym!
Bądź smutna, piękny mój aniele!
Łkania dodają ci urody,
Jak krajobrazom pięknym - wody;
Rosa odświeża schnącą zieleń.

Kocham cię, kiedy nagła burza
Zamąci jasne twe spojrzenie,
Gdy serce twe się w grozie nurza,
Gdy teraźniejszość twoją wzburza
Groźnej przeszłości przypomnienie.

Kocham cię, kiedy płyn żałości
Płynie ci z ócz jak krew gorący,
Kiedy pomimo mej czułości
Trwoga przenika twoje kości,
Niczym rzężenie konających.

Wdycham, o boskie upojenie,
Hymnie, co mnie rozkoszą mami
Całe twej piersi rozżalenie
O wiem, że serce twe się mieni
Twych smutnych oczu diamentami.


II

Wiem, że twe serce, które zionie
Żarem miłości przeminionych,
Wciąż jeszcze niczym kuźnia płonie
I że wciąż kryjesz w swoim łonie
Coś z wielkiej pychy potępionych.

Ale dopóki twoich rojeń
Nie tknęła czarnych dusz zaraza,
Póki w koszmarach bez ukojeń,
Czując śmiertelne niepokoje,
Czcicielka prochu i żelaza,

Wszystkiego się lękając skrycie,
Drzwi uchylając, z lęku zbladła,
Zegara przerażona biciem, -
- Nie stwierdzisz, że się w twoje życie
Odraza nieprzeparta wkradła -

Ty, niewolnico, i królowo,
Co w trwodze kochasz mnie i bólu,
Nie będziesz mogła w noc niezdrową,
Rzec, wykrzykując z trzewi słowa:
"Jestem ci równa, o mój Królu!" Głupia czy mądra - co mi po tym! Bądź smutna, piękny mój aniele! Łkania dodają ci urody, Jak krajobrazom pięknym - wody; Rosa odświeża schnącą zieleń. Kocham cię, kiedy nagła burza Zamąci jasne twe spojrzenie, Gdy serce twe się w grozie nurza, Gdy teraźniejszość twoją wzburza Groźnej przeszłości przypomnienie. Kocham cię, kiedy płyn żałości Płynie ci z ócz jak krew gorący, Kiedy pomimo mej czułości Trwoga przenika twoje kości, Niczym rzężenie konających. Wdycham, o boskie upojenie, Hymnie, co mnie rozkoszą mami Całe twej piersi rozżalenie O wiem, że serce twe się mieni Twych smutnych oczu diamentami. Wiem, że twe serce, które zionie Żarem miłości przeminionych, Wciąż jeszcze niczym kuźnia płonie I że wciąż kryjesz w swoim łonie Coś z wielkiej pychy potępionych. Ale dopóki twoich rojeń Nie tknęła czarnych dusz zaraza, Póki w koszmarach bez ukojeń, Czując śmiertelne niepokoje, Czcicielka prochu i żelaza, Wszystkiego się lękając skrycie, Drzwi uchylając, z lęku zbladła, Zegara przerażona biciem, - - Nie stwierdzisz, że się w twoje życie Odraza nieprzeparta wkradła - Ty, niewolnico, i królowo, Co w trwodze kochasz mnie i bólu, Nie będziesz mogła w noc niezdrową, Rzec, wykrzykując z trzewi słowa: "Jestem ci równa, o mój Królu!"
tłum. Maria Leśniewska