Wiersze - Epilog

"Epilog"

Z sercem pełnym radości wszedłem na wzniesienie,
Skąd widać miasto w jego rozległości całej,
Szpital, lunapark, czyściec, piekło i więzienie,

Gdzie wszystkie potworności jak kwiat wybujały,
Ty wiesz, patronie mojego strapienia, Szatanie,
Że oczy me łez pustych wylewać nie chciały,

Lecz jak stary rozpustnik, potwornym kochaniem
Chciałem się upić w starej gamratki ramionach.
Jej czar piekielny odmładza mnie nieprzerwanie.

Ty, co śpisz jeszcze, w płótna świtu otulona,
Ciężka, kaszląca, albo pyszna w lamowanych
Szczerozłotem mrocznego wieczoru zasłonach.

Kocham cię, o, stolicy hańby! Kurtyzany,
Bandyci, często ofiarujecie rozkosze,
Których smak jest grubiańskim profanom nie znany.

tłum. Mieczysław Jastrun