Wiersze - Szła z mlekiem w piersi w zielony

GAD

Szła z mlekiem w piersi w zielony sad,

Aż ją w olszynie zaskoczył gad.



Skrętami dławił, ująwszy wpół,

Od stóp do głowy pieścił i truł.



Uczył ją wspólnym namdlewać snem,

Pierś głaskać w dłonie porwanym łbem,



I od rozkoszy, trwalszej nad zgon,

Syczeć i wić się i drgać, jak on.



Już me zwyczaje miłosne znasz,

Zwól, że przybiorę królewską twarz.



Skarby dam tobie z podmorskich den,

Zacznie się jawa - skończy się sen!



Nie zrzucaj łuski, nie zmieniaj lic!

Nic mi nie trzeba i nie brak nic.



Lubię, gdy żądłem równasz mi brwi

I z wargi nadmiar wysysasz krwi,



I gdy się wijesz wzdłuż moich nóg,

Łbem uderzając o łoża próg.



Piersi ci chylę, jak z mlekiem dzban!

Nie żądam skarbów, nie pragnę zmian.



Słodka mi śliny wężowej treść -

Bądź nadal gadem i truj i pieść!