Wiersze - Bertolt Brecht strona 2

Kradnący czereśnie

Raz o brzasku, na długo przed pianiem koguta
Zbudziło mnie gwizdanie i podszedłem do okna
Na moim drzewie (sad był pełen świtu)
Siedział młody człowiek w połatanych spodniach
I ochoczo rwał czereśnie. Na mój widok
Pomachał do mnie, ochoczo ładując
Czereśnie z gałęzi do swych kieszeni
Jeszcze przez dłuższy czas, leżąc z powrotem w łóżku
Słyszałem jego wesoło gwizdaną piosenkę.

Napaść na Polskę

Jeżeli ktoś o wielkim państwie rzecze
Że w osiemnaście dni je zgniótł, człowiecze
Zapytaj go, gdzie się podziałem ja
Co byłem przy tym, żywy, do siódmego dnia.

Pieśń miłosna w złych czasach

Nigdy nie byliśmy zaprzyjaźnieni
Jednakże obcowaliśmy ze sobą.
Leżąc w uścisku każde z nas każdemu
Było tak obcą jak księżyc osobą.

Dziś przy spotkaniu może o dwie ryby
Pobilibyśmy się na targowisku.
Nigdy nie byliśmy zaprzyjaźnieni
Chociaż leżeliśmy z sobą w uścisku.

Piosenka Polly Peachum

Myślałam, gdy byłam niewinna, tak samo
Jak mama za młodych swych dni:
Sama nie wiem, co robić, jaką dać mam odpowiedź,
Gdy ktoś przyjdzie oświadczyć się mi.
Choćby miał forsę,
Był pirsza klasa,
Nawet na codzień czysto nosił się
I choćby znał należny fason wobec dam,
Odpowiedziałabym: "Nie".
Wtedy można nawet troszkę noska zadrzeć,
Ludziom w oczy drwić.
Księżyc może całą noc się snuć,
Niech do maja czeka na mnie jego łódź,
Guzik z tego musi być.
I choć mogłam oddać się, niestety,
Musiałam zimną być, mieć serce złe.
Cóż, kiedy powiedziałam: "Nie".

Mój pierwszy konkurent pochodził z Kent,
A był to solidny człek,
A ten drugi miał w porcie trzy własne okręty,
Trzeci dla mnie z miłości się wściekł.
Choć mieli forsę,
Byli pirsza klasa,
Nawet na codzień każdy czysto nosił się
I chociaż każdy znał należny fason wobec dam,
Odpowiedziałam im: "Nie".
Wtedy mogłam nawet troszkę noska zadrzeć,
Ludziom w oczy drwić,
Księżyc mógł się przez noc całą snuć,
Długo mogła czekać na mnie jego łódź,
Guzik z tego musiał być.
I choć mogłam oddać się, niestety,
Musiałam zimną być, mieć serce złe.
Ach, ta noc tajemnic kryła tyle!
Cóż, kiedy powiedziałam: "Nie".

I przyszedł raz ktoś, kto nie prosił mnie o nic,
A było to w biały dzień,
Rzucił w kąt swój kapelusz i już nic nie wiedziałam,
I musiałam iść za nim jak cień.
Choć nie miał forsy,
Nie był pirsza klasa,
Nawet w niedzielę brudno nosił się
I choć miał gdzieś należny fason wobec dam,
Nie powiedziałam mu: "Nie".
Wtedy już nie mogłam noska zadrzeć w górę,
Ludziom w oczy drwić.
Ach, tak pięknie snuł się księżyc pośród chmur,
Odwiązany plusnął jego łodzi sznur
I inaczej nie mogło być.
I musiałam oddać się bez słowa,
Nie mogłam zimną być, zmieniłam serce swe!
Ach, ta noc rozkoszy dała tyle!
I nie mogłam odpowiedzieć: "Nie".
Przełożył
Władysław Broniewski

Sonet

Co przedtem znałem już, to te odgłosy
Szumiącej wody, albo może lasu
Za oknem, lecz usnąwszy wnet leżałem
Długi czas nieobecny, wplątany w jej włosy.

Więc nie wiem o niej nic, może trochę kolano
Przez noc zatarte, szyi odrobina
Czarne włosy z zapachem soli kąpielowych
I to, co o niej mi opowiadano.

Mówią, że się jej twarz zapomina po chwili
Bo chyba widać przez nią coś pustego
Jak biała kartka. Ale też mówili

Że twarz niejasną ma i sama wie
Jak się ją zapomina i gdyby te słowa
Przeczytała, nie zgadłaby, o kim tu mowa.
Przełożył z niemieckiego
Robert Stiller

‹‹ 1 2 3 ››