Dla E.
Pokochałam Go
bezmyślnie i naiwnie
Pokochałam Go
zachłannie i bezwstydnie
Za ten uśmiech
zdziwionego światem chłopca
Za dwie iskry
roztańczone w jego oczach
Nie myślałam o tym, że
kiedy w progu zjawiał się
żeby dzielić ze mną czas
gdzieś Go bardzo było brak
gdzieś Go bardzo było brak...
Pokochałam Go
za mocno, za odważnie
Pokochałam
niebezpiecznie, nieuważnie
Mimo winy,
mimo woli, mimo wszystko
Byle tylko
mieć Go obok, by był blisko
Nie myślałam o tym, że
gdy rozgrzewał serce me
gdy zabierał mnie do chmur
czyjeś serce ranił nóż
czyjeś serce raniło nóż...
Pokochałam
choć nie miałam tego w planie
Co się stało
już się nigdy nie odstanie
Dzisiaj modlę się
co noc o zapomnienie
Dziś wyganiam
z mego domu jego cienie
Bo dziś myślę o tym kimś
kto utracił wszystkie sny
Gdy ja śniłam o nim sen
który nie mógł spełnić się
który nie mógł spełnić się...
Do nieznajomego
Mocno
jak najmocniej
przytul
mnie do siebie
Ciebie
trzeba teraz mi
Nie mów
o miłości
Nieba
nie obiecuj
Niechaj
nie łączy nas nic
Wolno
jak najwolniej
scałuj
wstyd z mych powiek
Tłumacz
że to żaden grzech
Niechaj
wszyscy świeci
patrzą
na nas z góry
Niechaj
Bogu skarżą się
Mocno
jak najmocniej
przytul
mnie do siebie
Ciebie
trzeba teraz mi
A gdy
z pierwszym słońcem
wstanie
rano życie
cicho
jak najciszej wyjdź...
Dokąd
Dokąd odchodzi lato
ostatnim słońcem brzemienne
wlokąc za sobą niezdarnie
deszczem targaną sukienkę
Dokąd odchodzi
Dokąd?
Dokąd odchodzą miłości
te osierocone
Gdy dwoje tych co się kochało
wcale już nie jest we dwoje
Dokąd odchodzi
Dokąd?
Dokąd odchodzą ludzie
co gasną nagle wpół drogi
z jeszcze ciepłym na czole
pocałunkiem przyszłości
Dokąd odchodzi
Dokąd?
Grudzień w Warszawie
...znowu zima
śnieg sypie z nieba
Ludzie mówią
że idą święta
Ja stoję na moście
i patrzę jak rzeka
w pośpiechu przed zimą
do morza ucieka
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki...
Sama nie wiem
co ja tu robię
w tym obcym mieście
gdzie nic nie jest moje
Wirują światła
tańczą ulice
nikt nie usłyszy
nie ma co krzyczeć
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki...
Stoję na moście
i wszystko mi jedno
coś niedobrego
dzieje się ze mną
Chyba przestaję
kochać kogoś
kto pewnie wciąż nie śpi
i czeka na mnie w domu
I chciałabym teraz
zmienić się w kamyk maleńki
Popłynąć w dal
w zielonych objęciach rzeki...
Najdalej stąd...
Znowu zima
śnieg sypie z nieba
ludzie mówią
że idą święta...
Pewnie już późno
czas wracać do domu
o rzece i moście
nie powiem nikomu...
A ja pytam
Jeśli kochać
jest niemodnie
A sobą być
niewygodnie
Jeśli wierzyć w coś
to głupie
A bez celu żyć
Jest cool! i super!
To ja pytam dokąd
jedzie ten pociąg?
Jaki ma koniec
ta smutna opowieść?
Jeśli dzieckiem być
nie wypada
A być starym
to przesada
Jeśli nie czuć nic
jest dobrze, bo zdrowo
Bez sumienia żyć
znaczy żyć kolorowo
To ja pytam dokąd
jedzie ten pociąg?
Jaki ma koniec
ta smutna opowieść?
Jeśli młodość
można kupić u chirurga
A słonce
w specjalnych żarówkach
Jeśli siła dziś
to pieniądz
A moc
oznacza przemoc
To ja pytam dokąd
jedzie ten pociąg?
Jaki ma koniec
ta smutna opowieść?
Ja nie chcę pływać w morzu nieczułości
Nie chcę uprawiać wirtualnej miłości
Nie będę nosić sukienek z plastiku
Nie kupię sobie ziemi na Księżycu
To ja pytam dokąd
jedzie ten pociąg?
Jaki ma koniec
ta smutna opowieść?
O co chodzi tu?
O co chodzi tu?