Wiersze - Andrea Zanzotto strona 2

Stok nad Lorną

 
W mojej wiosce
 
 
Lekkie stały się już sny,
przez wszystkich kochany
żyję z nimi w mojej wiosce,
i jestem łakomy na cukier;
po tamtej stronie placu i czerwonej szałwii
schronił się deszcz
uwalniane są odgłosy
i szydercza boleść
której bałaś się z wielką fantazją
ten błąd dnia
i jego czarny bezbronny wąż
Odkąd wróciłem błyszczą się okna
i jabłka w moim domu,
wzgórza jako pierwsze jawią się
na wilgotnym celowniku nieba,
cała drogocenna woda jest w wiadrze
cały piasek na podwórzu
i współgrają ze wzgórzami.
Od drzwi do drzwi nawołuje się do kochania
w słodkim spustoszeniu
a jasne słońce pochyla się
nad kolejną kartką wiatru.
 
                                                                               Z tomu Dietro il paesaggio, 1951
 
 

‹‹ 1 2