Wiersze - Allen Ginsberg - Instytucja bez sensu

Allen Ginsberg - Instytucja bez sensu

Przydzielono mi pościel i łóżko
na ogromnej sali
obleganej przez setki szlochających,
starzejących się mężczyzn i kobiet.

Usiadłem na trzypiętrowym łóżku
tuż pod sufitem,
i patrzyłem na szare przejścia między łóżkami.
Zobaczyłem starych, ułomnych, niemych ludzi

zgarbionych nad szyciem. Ciężarna dziewczyna
w brudnej sukience
gapiła się na mnie. Czekałem
aż przyjdzie jakiś oficjalny przewodnik

i powie mi, co mam robić.
Po chwili wyprawiłem się
pustymi korytarzami
na poszukiwanie toalety.