Wiersze - Talent oblige

Talent oblige

Poruszające się ciało powraca do spoczynku,
jeżeli siła, która je popycha, przestaje działać.

Arystoteles

Są ludzie, którzy gdyby nie pisali, nie lepili
w czymkolwiek, prawdopodobnie popełniliby
samobójstwo.
Albo–albo, jak powiada Rysiu
kafelkarz – czyli poważna sprawa – talent
oblige. Ale do czego? Do otwierania vel
opróżniania podświadomości – odpowiadał
mój bohater – trzeba zainicjować ten ruch,
bo myśl nie trudząca się gaśnie.
Nie było dla niego szczęścia
w bezruchu. Tworzył, więc dążył do celu
najsubtelniejszą drogą. A potem nagle przestał.
Zaczął się wpędzać w jakieś skrajne sytuacje,
by, balansując na krawędzi spraw ostatecznych,
delektować się krańcowością (był genialny,
kiedy się troszkę poddusił, ale wtedy, to Coś
się wyczerpało). Jeszcze czekał, jeszcze
wierzył, że to Coś nadejdzie, i ponoć wiedział,
że idzie. Ale przyszło Nic. I klamka
zapadła.
Jak się czujesz?– zapytałam go
we śnie. Przeciekam – odpowiedział – ostrożnie,
zaszyj mnie, zaraz stracę przytomność. To był
ostatni taki sen. Teraz jest chłopcem, bawi się
przed progiem – ech ludzie!
Jak on maszeruje
z wiaderkiem po piasek.