Piosenki - Same się muszą kruszyć twarde skały

Religijne

Same się muszą kruszyć twarde skały

Same się muszą kruszyć twarde skały
Widząc że Jezus we krwi brodzi cały
Pelikanie tkliwy jakoś litościwy
Który sercu dzieciom dobywasz.

Co za rozrywka w Ogrójcu dla Pana
Że przy kielichu gorzkim głowę skłania
Tam swą mękę widzi której się nie brzydzi
Owszem dzięki Ojcu oddaje.

Miłość Cię Jezu o ziemię rzuciła
Szczęśliwąś ziemio coś Boską krew piła
Dźwigajcie Anieli z tej krwawej kąpieli
Boga gdzie obfita krew leje

Co pięknym kwiecie miało być usłane
To samym cierniem kwitnie w Getsemanie
Między skały kolce się zmieszały
Wijąc Stwórcy swemu koronę

Kwiat Nazareński mieni barwy swoje,
Gdy Go śmiertelne obmywają zdroje.
Ach, Fontanno żywa, z Ciebie zdrój wypływa,
Prawie nawpół ze krwią zmieszany.

Smutne godziny srodze zmardowany
Liczy w Ogrójcu nasz Jezus kochany.
Ku swej wiecznej karze Judasz na zegarze
Ostatnią minutę wskazuje.

Już zdrajca idzie z wielką rzeszą ludzi,
Pan sturbowany apostołów budzi.
Przychodzi godzina na śmierć wydać Syna
Przez Judasza zdrajcę wielkiego.

Zdradziecki uczeń już Mistrza całuje,
A każdy z katów swój powróz gotuje,
Wiążą jak Hamana niewinnego Pana
Do sądu Go swego prowadzą.

Jakże tam trudna była Pana droga,
Gdy Go katowska popychała noga.
Ach, w serce skaliste uderz młotem, Chryste,
Jakby było ono z marmuru.

Wiążą Jezusa przy kamiennym słupie,
Sieką mordercy i pospólstwo głupie.
Bili na przemiany, nasz Jezus kochany
W cierpliwości wszystko wytrzymał.

Za włosy włóczą, szpecą plwocinami,
Co chcieli kaci, wyrządzali sami.
O jak oni śmieli być w twarz, gdy anieli
Przed nią z wielkim lękiem padali.

Potem Go Piłat na hańbę wystawia,
Za rzekomego króla im przedstawia.
Jezus w ganku stoi, a Piłat się boi,
Że opacznie wszystko uczynił.

Znowu ubrano w białe króla szaty,
By się zawzięte ucieszyły katy.
Jeszcze krwi nie starli, znowu z szat odarli,
Odnawiają rany powtórnie.

Już dekret stanął, by umarł na drzewie,
(Adam to winien, że uwierzył Ewie).
Z jabłka to słodyczy śmierć tysiące liczy
Grzesznych ludzi za ich występki.

Idzie do mety, aby skończył życie;
Płaczcież Go gorzko, łzy lejąc obficie,
Na górę Golgoty, gdzie są gwoździe, młoty
I inne narzędzia do śmierci.

Między łotrami zawieszono Pana,
Na większy afront jeszcze jedna rana:
Bóg oczy zawiera, Longin bok otwiera,
Widząc koniec już Jego życia.

Słońce się wtedy zupełnie zaćmiło,
Patrząc na straszne Stwórcy swego dzieło.
I wszystkie żywioły umarły na poły,
Widząc niezwyczajną tę scenę.

Niech męki obraz w sercach naszych będzie,
Gdzie się zwrócimy, opłakujmy wszędzie.
A w takim terminie niebo nas nie minie,
Bo Bóg wszystkie grzechy odpuści.