Piosenki - Biesiadne i Ludowe strona 2

Ani me, ani be

Ani me, ani be, ani kukuryku
Lew się tak wyraził, problemów bez liku
Ani me, ani be, ani kukuryku
Owca, krowa, kogut, jaki tego powód?

Na wybory do obory poszły z kołka dyrektory
Popatrzyli, powąchali, swoje typy pozgłaszali
Jeden wybrał owcę białą, drugi krowę nieco starą
Trzeci podszedł do koguta, lecz nie brzmiała wspólna nuta

Ani me, ani be, ani kukuryku
Lew się tak wyraził, problemów bez liku
Ani me, ani be, ani kukuryku
Owca, krowa, kogut, jaki tego powód?d

Penetracja i lustracja i kościelna agitacja
Pajęczyny, żuki, muchy, Prusakolep na komuchy
Jedni grają na parlament, drudzy sieją tylko zamęt
Wszelkich działań cała kupa i tak wyjdzie z tego... figa

Ani me, ani be, ani kukuryku
Lew się tak wyraził, problemów bez liku
Ani me, ani be, ani kukuryku
Owca, krowa, kogut, jaki tego powód?

Czemu tak się dzisiaj dzieje? Wszyscy gonią, lew się śmieje
Czemu nic się nie chce udać? Czekać trza na Boskie cuda
Do Wigilii czekać trzeba, rykną głosy aż do nieba
Nawet dzieci podsłuchają co zwierzęta w szopie grają

Ani be, ani me, ani kukuryku
Lew nie dostał głosów, problemów bez liku
Może be, może me, może kukuryku
Zwierzęta są w szoku, szczęśliwego roku!

A panienkom życzę

A panienkom życzę
By o cnotę dbały
I żonatych panów
Tu nie podrywały

Kawalerom życzę
Ach panowie mili
Byście się tak wcześnie
Żenić nie spieszyli

A wszystkim rencistom
Miłości winszuję
Niech się dziadek z babcią
W łóżeczku raduje

Niech się 160 wnucząt dochowają
I wielkiej miłości na starość doznają

Zdrowia i radości
każdemu winszuję
I niech wam pieniążków
Nigdy nie brakuje

Apasz

Syn ulicy, przeklęty apasz, zbój,
Który od najmłodszych lat
Postrach siał, rabował, kradł,
Aż w urocze sidła pięknej ulicznicy wpadł.
O nią stoczył ze zbirami krwawy bój,
Do spelunki swej sprowadził ją
I, ociekając krwią, cicho szeptał on:

"Dla ciebie pragnę żyć, dla ciebie też kraść,
Dla ciebie walczyć z całym światem,
Dla ciebie, gdy czas przyjdzie, zgodzę się paść
I schylić kark przed katem.
Ty jesteś wiarą moją i bóstwem mym,
Bez ciebie świat jest szary.
Sprzedałem duszę dla ciebie swą,
Duszę hardą, duszę złą".

Sprytna dziewka o licach pełnych kras,
Widząc, że zbój zna swój fach,
Pokonała w sobie strach
Iudała miłość, choć jej serce - zimny głaz.
Wysyłała co noc po łupy go,
On choć się narażał, ale kradł.
Klejnoty znosząc jej, cicho szeptał tak:

"Dla ciebie pragnę żyć..."
Gdy apaszka już bogactw miała dość
Sprzykrzył jej się apasz-zbój,
Sprowadziła cały rój
Wywiadowców na melinę w ciemną noc.
Tam go skuli w kajdany podczas snu.
Ina stryczek poszedł zbój po zgon.
Nie bacząc na jej śmiech, cicho szeptał on:

"Ola ciebie chciałem żyć, dla ciebie też kraść..."

Ballada o łysych

Trzeba łysych pokryć papą,
Lecz funduszy nie ma na to.
My fundusze zdobędziemy,
Łysych papą pokryjemy.
Czterech łysych się zebrało,
Rolkę papy ukraść chciało,
Lecz daleko nie uciekli,
Bo gliniarze ich przywlekli.
Posadzili ich w więzieniu,
Żeby główki mieli w cieniu,
Żeby włoski porastały,
Żeby papy już nie brali.

Bal na Gnojnej

Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad.
U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat.
Bez jedzenia i bez spania,
Byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,
Trzeba tańczyć, trzeba żyć!

Harmonia na trzy czwarte z cicha rżnie,
Ferajna tańczy, wszystko z drogi!
Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,
Gdy na Gnojnej bawimy się.

Kto zna Antka, czuje mojrę,
Ale jeden nie znał jej —
I naraził się dlatego na dintojrę,
Skończył się z przyczyny tej.
Jak latarnie blado świcą,
Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejewski tam, pod szubienicą,
Na Antosia czeka już.

Harmonia na trzy czwarte z cicha łka,
Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegóż bal na Gnojnej jak co dnia,
Gdy mnie jednej pary dziś brak.

‹‹ 1 2 3 4 5 61 62 ››