zajebista 3 wpisy dla sprawdzanej frazy

Dowcipy

  • Był sobie bardzo znany i bogaty rycerz. Ani pieniądze ani sława, jak to powszechnie wiadomo szczęścia nie dają. I tak, bohater naszego dowcipu nie był szczęśliwy. Postanowił pewnego dnia owo "szczęście" znaleźć. Kupił sobie kijek od mopa, zawiesił nań worek (treningowy), paczkę malborasów i wyruszył w świat. Szedł, szedł, aż doszedł do rozdroża czy jak kto woli rozstaju dróg. Jedna droga idzie w prawo druga w lewo. Pośrodku chatka... Bohater naszego dowcipu, słynny i bogaty rycerz, wszedł do słynnej chatki, która w każdym dowcipie o walecznych rycerzach powinna się pojawić. Rycerz wchodzi do chatki gdzie czeka na niego stara babunia.
    - Witaj stara babuniu - mówi rycerz.
    - Witaj wędrowcze.
    - Szukam, stara babuniu szczęścia czy możesz mi powiedzieć, w która stronę mam iść.
    - Jeśli pójdziesz w prawo - odpowiada babunia - znajdziesz szczęście. Po prawej bowiem stronie mojej chatki idzie droga do ogromnego zamku, w zamku mieszka prześliczna księżniczka, zajebista dupa, przysięgam. Możesz się z nią ożenić. Jej ojciec - król jest już starym dziadkiem niedługo odejdzie z tego świata, a jak wykituje ty odziedziczysz jego majątek. Mówię ci stary. Jak pójdziesz w prawo będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jeśli zaś pójdziesz w lewo - ciągnie stara babunia - to Cię POJ..... Rycerz zdębiał, nie wiedział co powiedzieć. Nie mógł uwierzyć ze szczęście może być tak blisko, w końcu stwierdził ze stara babunia go podpierdala ..a o oto co sobie pomyślał..
    - Kur.. to musi być podpierdułka, jakiś kit. Nie wierzę w te bzdury, chromolę to, idę w lewo raz kozie śmierć! I poszedł w lewo. Po kilku godzinach szybkiego marszu doszedł do wielkiej rzeki. W rzece stał wieki smok. Olbrzymia bestia z pięcioma głowami. Jak, kur.., rycerz nie wyskoczy. Jak nie zaczyna odrąbywać kolejno głów: pierwszej, drugiej , trzeciej. Wyciąga sztylet, wbija go w sam środek serca wielkiego smoczyska. Na to bestia się wyrywa i krzyczy: POJ..... CIĘ!? JA TU KUR.. TYLKO WODĘ PIJĘ.
    Abstrakcyjne

  • Pewnego razu młodemu królikowi udało się uciec z laboratorium doświadczalnego. Przelazł pod siatką i znalazł się na dużym trawniku. To był jego pierwszy kontakt z prawdziwą trawą i jednocześnie szok. Zadowolony kicał, skakał, przewracał się. Po jakimś czasie spróbował trawy i stwierdził, że świeża smakuje znacznie lepiej niż karma, którą jadał w niewoli.
    Zadowolony skakał i biegał. W pewnym momencie zauważył drewniany płot. Pod płotem była mała dziura przez którą można było się przecisnąć. Taak! Udało się.
    Jakież było zdziwienie królika, gdy stanął oko w oko z grupką innych królików.
    - Cześć! (Odezwał się jeden z nich) Skąd jesteś?
    - Uciekłem z laboratorium.
    - Super! To teraz zamieszkasz z nami!
    - Fajnie! A co tutaj robicie?
    - Na przykład skubiemy trawę .. próbowałeś?
    - No jest zajebista! A co jeszcze?
    - Widzisz to pole tam? To marchewki. Idź spróbuj!
    Królik spróbował marchewek. Były soczyste i niewiarygodnie smaczne. Wrócił do reszty królików.
    - I co jeszcze robicie?
    - Widzisz tamto pole? To sałata. Idź spróbuj!
    Sałata również była boska. Królik ponownie pyta:
    - No ale chyba jeszcze coś robicie?
    - No jasne! Spójrz w tamten róg! Widzisz? To nasze dziewczynki. Każda chętna do zabawy! Idź! Poszalej!
    Królik poleciał. Po kilku godzinach trykania wrócił wycieńczony...
    - A jeszcze coś robicie? Ledwo żyję po tej orgietce..
    - No w zasadzie to już chyba wszystko...
    - W takim razie muszę się z Wami pożegnać. Wracam do laboratorium..
    - Do laboratorium? Po co? Tu Ci źle?
    - Nie.. no spoko... było fajnie, ale czas się zbliża i jak nie zajaram to oszaleję...
    O zwierzętach

  • Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o 7.00.
    - Stefan, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz?
    - A co ja na to poradzę.
    - Ubieraj się i idź do sklepu.
    - Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło. ( kombinuje Stefan)
    - Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w
    drugiej masło, idź. Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł
    obok kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić.
    Na kasie stała zajebista laseczka. Stefan trochę z nią pogadał,
    pożartował,
    a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli do niej. Poszli i troszkę
    potentegowali. Po upojnym popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest
    przed 20.00. Wyskakuje z łóżka i mówi do laski:
    - Masz mąkę?
    - Mam.
    - To przynieś szybko i posyp mi ręce.
    Laska zdziwiona przynosi mąkę, posypuje ręce Stefana, po czym on wybiega.
    W domu Stefanowi drzwi otwiera żona.
    - Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy kolację bez masła.......Gdzie byłeś?
    - Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała zajebista laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do siebie i u niej trochę zabradziażyliśmy. Obudziłem się i szybko przyjechałem do domu.
    Żona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie powiedziała:
    - Pokaż ręce.
    Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
    > -Pier...sz, Stefan, znowu byłeś na kręglach.
    O mężu i żonie